III. Panorama wnętrza kościoła św. Klemensa
Od zarania chrześcijaństwa wznoszono i upiększano świątynie, by wierzący mogli swoje myśli i serca podnosić ku Bogu. W przejmującej ciszy kościelnych murów człowiek doświadcza niezwykłej Obecności Kogoś kto tutaj mieszka, Kogoś kto nieustannie słucha i jest bliżej człowieka niż człowiek sam siebie. Kościoły zawsze kryły w sobie przedziwną tajemnicę, która każe zatrzymać się, uklęknąć i milczeć albo też szeptać modlitwę do Tego, który tutaj nieustannie jest.
Podczas drugiej pielgrzymki do Polski Jan Paweł II powiedział o tej najszczególniejszej z naszych polskich świątyń jaką jest sanktuarium jasnogórskie przepiękne słowa, które warto tutaj przytoczyć: „Iluż w ciągu tych (…) wieków przeszło przez jasnogórskie sanktuarium pielgrzymów? Iluż tutaj się nawróciło, przechodząc od złego do dobrego używania swojej wolności? Iluż odzyskało prawdziwa godność przybranych synów Bożych? Jak wiele o tym mogłaby powiedzieć kaplica jasnogórskiego Obrazu? Jak wiele mogłyby powiedzieć konfesjonały całej bazyliki? (…) Olbrzymi rozdział historii ludzkich dusz (…)”[i]
Wielicka fara od wielu dziesiątków lat jest niemym świadkiem przemian dokonujących się w sercach tych, którzy tutaj się modlą. Wiele pokoleń w murach kościoła świętego Klemensa rozpoczynało swoją drogę powrotu do Boga, tutaj każdego dnia przychodzą ludzie by dziękować, prosić, przepraszać i umacniać się siłą, która nie jest z tego świata.
Czasy i pokolenia, których przemijanie obserwował kościół świętego Klemensa, dokładały coraz to piękniejsze elementy wystroju a wiara ludzi umacniała znaczenie świątyni. Czas jednak jest nieubłagalny, odcisnął na zabytkach kościoła swój znak w postaci uszkodzeń i zniszczeń. Wiele lat trwał gruntowny remont kościoła i jego pięknego wyposażenia. Wymagał modlitwy, ludzkiego trudu, wysiłku, cierpliwości, poświęcenia i ofiarności. Ale warto było. Dzisiaj, po wielu latach odnawiania, kościół budzi niemy zachwyt tych, którzy tutaj wchodzą na chwilę ciszy i modlitewnej zadumy.
SACRUM WIELICKIEJ ŚWIĄTYNI
Patronem świątyni jest święty Klemens i jemu poświęcony jest główny ołtarz. Historia mówi, że św. Klemens był trzecim następcą św. Piotra na stolicy rzymskiej. Jego pontyfikat przypadł na końcówkę I wieku. Tradycja podaje, że Klemens został wygnany z Rzymu do Chersonezu Taurydzkiego (dzisiejszy Krym), gdzie wśród skazańców głosił Ewangelię, za co został wrzucony do morza z kotwicą u szyi. Jego śmierć nastąpiła, jak się przyjmuje, około 102 roku[ii]. Do tych właśnie szczególnych rysów jego życiorysu nawiązuje obraz umieszczony w ołtarzu głównym. Potężne dzieło autorstwa Erazma Fabjańskiego, pochodzące z 1881 roku, przedstawia świętego patrona w uroczystym stroju papieskim, z kotwicą u stóp, stojącego na skalistym, morskim brzegu. Wysoko uniesioną prawą ręką błogosławi, w lewej natomiast trzyma krzyż papieski i palmę męczeństwa. Ubrany jest w biało – złotą sutannę, purpurową dalmatykę ze stułą, którą częściowo przykrywa purpurowo – złoty ornat i paliusz. Na głowie ma tiarę papieską z trzema koronami, a na rękach białe rękawiczki. U stóp świętego leży duża trójzębna kotwica, przy pomocy której miał zostać umęczony. W tle widoczne są skały wynurzające się z morza[iii].
Obraz umieszczony jest w ołtarzu głównym poświęconym patronowi kościoła. Ołtarz ten zbudowany był w latach 1855 – 1862, przebudowany natomiast w 1881 roku. Powstał ze składek parafian dzięki inicjatywie ówczesnego proboszcza ks. S. Osuchowskiego. Jest to ołtarz klasycystyczny, jednokondygnacyjny z kolumnami i dekoracją rzeźbiarską. W zwieńczeniu znajduje się płaskorzeźba Trójcy Przenajświętszej otoczonej obłokami. Po bokach ołtarza stoją pozłacane kolumny pomiędzy którymi ustawione są rzeźby dwóch męczennic wczesnochrześcijańskich: św. Katarzyny i św. Barbary[iv]. Według tradycji Katarzyna była bogatą i dobrze wykształconą chrześcijanką z Aleksandrii, która złożyła ślub czystości. Śmierć męczeńską poniosła w wieku 18 lat. Według legendy aby zmusić ja do wyparcia się wiary jej kości łamano kołem[v]. Św. Katarzyna ukazana jest w bogato fałdowanych szatach, z koroną na głowie i atrybutem męczeństwa – kołem u stóp.
Druga męczennica, św. Barbara, która jest patronką górników, według tradycji została uwieziona w wieży, gdzie miał się jej ukazać anioł z kielichem i hostią[vi]. W ołtarzu głównym wielickiej świątyni Barbara przedstawiona jest jako młoda kobieta ubrana w bogato fałdowane szaty z koroną na głowie i z kielichem w dłoni[vii].
Postacie świętych męczennic oddzielone są od siebie obrazem świętego Klemensa, który znajduje się w specjalnej wnęce. Wnęka ta sprawia, że może dochodzić do wymiany jej zawartości. Tak też dzieje się kilka razy w roku.
W maju i w październiku czyli miesiącach poświęconych Matce Bożej, miejsce świętego Klemensa zastępuje rzeźba Matki Bożej z Lourdes. Figura utrzymana jest w konwencji objawień maryjnych w Lourdes. Maryja jest lekko pochylona do przodu z rękami łagodnie rozpostartymi na boki. Ubrana w długą białą suknię przewiązaną w pasie. Ramiona i plecy okrywa złocisto – granatowy płaszcz, spięty na piersi. Głowę Maryi zdobi bogato złocona, wysadzona sztucznymi kamieniami królewska korona. Z tyłu głowy Maryi znajduje się nimb z dwunastu metalowych gwiazd co jest nawiązaniem do apokaliptycznej wizji niewiasty w koronie z gwiazd dwunastu. Pod stopami Madonny znajduje się pagórek i leżąca na nim róża[viii]. „Róża przy stopach Marii nawiązuje do znanej ikonografii Niepokalanie Poczętej – różę bez kolców interpretowano jako symbol Marii wolnej od wszelkiego grzechu[ix]”. Pierwsza figura Matki Bożej wykonana została we Francji i sprowadzona z Paryża już w 1882 roku[x], a zatem niedługo po objawieniach w Lourdes, które miały miejsce w 1858 roku. Figura ta jednak uległa zniszczeniu i w 1939 roku staraniem proboszcza ks. Józefa Śliwy wymieniono ją na nową[xi].
W okresie Wielkiego Postu, kiedy pochylamy się nad tajemnicą męki i śmierci Jezusa Chrystusa, wnękę ołtarzową wypełnia obraz Jezusa Ukrzyżowanego. Dzieło, którego autorem jest prawdopodobnie Tadeusz Korpal pochodzi z lat 1939 – 1945. Przedstawia Chrystusa wiszącego na krzyżu na tle burzowego nieba i widoku Jerozolimy na niskim horyzoncie. Zbawiciel ukazany jest w ostatniej chwili życia z lekko uniesioną głową przechyloną w lewo. Chrystus wzrok ma skierowany w górę i lekko rozchylone usta. U dołu obrazu widoczne jest kamieniste wzniesienie, na którym osadzony został krzyż[xii].
W czerwcu, który jest miesiącem poświęconym najświętszemu Sercu Pana Jezusa we wnęce ołtarzowej umieszczany jest obraz Serca Jezusowego pochodzący z lat 60 – tych XX wieku. Jego autorem jest prawdopodobnie Stefan Chmiel. Dzieło przedstawia Chrystusa w białej szacie i purpurowym płaszczu z gorejącym sercem na piersi, stojącego na kuli ziemskiej, z rozłożonymi rękami na tle obłoków[xiii].
Ołtarz główny zajmuje centralną część prezbiterium. Nie jest jednak jedynym dziełem przykuwającym wzrok modlących się tutaj wiernych. Na bocznych ścianach znajdują się bowiem dwa potężne obrazy malowane na płótnie, o wymiarach 297 x 180 cm. Pierwszy z nich autorstwa T. Stachowicza, pochodzący z połowy XIX wieku ukazuje św. Mikołaja w stroju biskupim. Święty przedstawiony jest w momencie składania wizyty. W lewej ręce trzyma księgę z trzema kulami złota, prawą natomiast błogosławi klęczącą przed nim w modlitewnym zachwycie czteroosobowa rodzinę. Po prawej stronie za plecami świętego zauważyć można postać starca zaglądającego przez drzwi do wnętrza, w którym odbywa się spotkanie. Od góry poprzez obłoki wpadają cieple promienie oświetlające postać. Cały obraz utrzymany jest w cieplej, świetlistej kolorystyce[xiv].
Na przeciwległej ścianie prezbiterium znajduje się przepiękny obraz świętej Barbary z 1857 roku, autorstwa Teodora Baltazara Stachowicza. Święta Barbara ukazana została jako młoda, urodziwa królewna. Wsparta lewą ręką na mieczu, prawą wskazuje na kielich z hostią, zawieszony w przestrzeni. Ubrana w zieloną suknię z gorsetem i muślinową, białą tunikę oraz czerwony płaszcz spływający na plecy. Głowę młodziutkiej świętej zdobi mała korona. Unoszący się nad nią anioł trzyma w ręku palmę męczeństwa. W tle natomiast znajduje się wieża[xv], nawiązująca do legendy, według której Barbara miała być więziona w wieży. W ten sposób bezskutecznie próbowano nakłonić ją do wyparcia się wiary w Chrystusa.
Zarówno św. Barbara jak i św. Mikołaj od wielu stuleci patronują górnikom. Pracujący pod ziemią ludzie ciężkiej pracy wzywali ich wstawiennictwa i pomocy od zamierzchłych czasów. Uwięziona w ciemnej wieży Barbara jest bliska każdemu górnikowi, który jest niejako uwieziony w ciemnościach podziemnych tuneli. Z kolei św. Mikołaj od zawsze kojarzy się z tym, co najwartościowsze w człowieku, dobrocią, wrażliwością na potrzeby bliźniego i gotowością do służby. Łączy zatem te cechy, które są tak bliskie górnikom – ludziom, którzy schodząc pod ziemię za każdym razem narażają własne życie po to, by służyć innym. Nie mogło zatem zabraknąć wizerunków tych dwóch szczególnych dla górniczej braci świętych w prezbiterium kościoła, w którym od wielu pokoleń przed zejściem pod ziemię i po wyjściu na powierzchnię, modlili się i modlą górnicy oraz ich rodziny. Prastary kościół św. Klemensa posiada, oprócz głównego, kilka mniejszych, ale przepięknych ołtarzy, które stanowią o wyjątkowości wielickiej świątyni. W samym prezbiterium, u jego zakończenia usytuowane zostały dwa ołtarze. Pierwszy z nich to ołtarz Matki Bożej Szkaplerznej. Powstał w 1859 roku jako fundacja cechu murarzy. W centralnym miejscu ołtarza umieszczony został obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem w typie ikony matki Boskiej Śnieżnej. Postacie zakryte są aksamitną sukienką, spod której widoczne są jedynie twarze i ręce. Przy dłoniach Maryi znajduje się szkaplerz z materiału przymocowany do sukienki. Sukienka jest bogato zdobiona motywami kwiatowymi oraz sztucznymi kamieniami i koralikami[xvi].
Dokładnie naprzeciw znajduje się ołtarz Chrystusa Bolesnego. Wzniesiony został w roku 1859 z fundacji „niższych sług salinarnych”. W specjalnej wnęce ołtarzowej umieszczony jest obraz „Ecce Homo” z lat 80 – tych XIX w. Dzieło przedstawia Chrystusa ze skrępowanymi rękami w koronie cierniowej. Na twarzy Zbawiciela odmalowany został wyraz ogromnego cierpienia. Nagie ciało okrywa purpurowy płaszcz[xvii]. Cechą charakterystyczną ołtarza, która łączy się z miastem i pracą tutejszej ludności jest to, że pośrodku górnego belkowania znajduje się emblemat górniczy – dwóch skrzyżowanych młotków[xviii].
Szczególną postacią dla mieszkańców Wieliczki była i jest św. Kinga. Ta żyjąca w XIII wieku polska księżna niezwykle pięknie wpisała się w historię tej ziemi. „Wy jesteście solą dla ziemi” (Mt 5,13). Tymi słowami Chrystus chciał dać odczuć swoim uczniom nie tylko to, że mają niejako nadawać światu smak czy chronić go przed zepsuciem, jak czyni to sól. Pan Jezus chciał przez to także powiedzieć, że chrześcijanie są niezwykle cenni w oczach Boga. Sól była bowiem bardzo droga, niekiedy nawet przekraczała wartość złota. I tak było przez wieki. Historia mówi, że kiedy więc polski książę krakowsko-sandomierski Bolesław poprosił o rękę węgierskiej królewny Kingi, ta zwróciła się do swego ojca, aby w wianie nie dawano jej złota i kosztowności, gdyż niosą za sobą pot i łzy ludzkie. Nie chciała też roju służby, bo ta jest znamieniem pychy. Życzyła sobie tylko jednego skarbu – soli, którą chciała dać swej przyszłej ojczyźnie. Król Węgier podarował jej więc najbogatszą kopalnię Siedmiogrodu w Marmarosz. Kinga biorąc ją w posiadanie, wrzuciła do szybu swój zaręczynowy pierścień, zaś w drodze do kraju swego męża zabrała ze sobą doświadczonych górników węgierskich. W Polsce kazała im szukać soli. Gdy ją wreszcie znaleźli, jak pisze Ksiądz Piotr Skarga, „w pierwszym bałwanie [czyli bryle soli], który wykopano, pierścień się on jej znalazł, który ujrzawszy Kunegunda i poznawszy, dziękowała Panu Bogu, który dziwy czyni tym, którzy Go miłują”. Tyle legenda, która znana jest na Węgrzech i w Polsce, którą też do dzisiaj powtarzają w Bochni i Wieliczce, gdzie znajduje się polska sól, bo święta Kinga jest patronką górnictwa soli. Dlatego pod koniec minionego stulecia w wielickiej kopalni na głębokości 101 metrów wykuto na jej cześć największą na świecie podziemną kaplicę, całą z soli, która może pomieścić aż 500 osób. Kinga jednak dała narodowi polskiemu dużo więcej niż sól. Ta najbardziej niezwykła niewiasta swej epoki dała swoje matczyne serce[xix].
Nie mogło zatem zabraknąć w wielickim kościele jakiegoś znaku, który wszystkim nawiedzającym to święte miejsce będzie zawsze przypominał, że dla tutejszych mieszkańców święta Kinga była i jest nie tylko księżną ale nade wszystko matką. W 1852 roku górnicy wieliccy ufundowali ołtarz nazywany ołtarzem „żeleźników”. Znajduje się on nad wejściem do zakrystii, w bocznej, lewej nawie kościoła. W centralnym miejscu umieszczony jest obraz świętej księżnej namalowany w 1884 roku przez Jana Gałuszkiewicza. Przedstawiona scena ilustruje tzw: „Wielką Legendę” czyli cudowne odkrycie soli przez św. Kingę. W centrum ukazana jest postać Kingi w książęcym stroju zwrócona ku grupie górników wychodzących z podziemi, z których jeden podaje jej bryłę soli z pierścieniem. Otaczające Kingę cztery postacie tworzą orszak, w którym wyróżnia się kobieta w białej chuście i czarnym płaszczu, jest to Grzymisława, a w głębi Bolesław Wstydliwy, w książęcej koronie, zbroi i czerwonym płaszczu. Scena rozgrywa się na tle pagórkowatego krajobrazu, a dopełniają ją unoszące się na tle obłoków aniołki z lilią – symbolem czystości. Poniżej obrazu na wstędze widnieje napis: „S. Kunegunda ora pro nobis[xx].” (Święta Kingo módl się za nami). To określenie Kingi mianem „świętej” na prawie 150 lat przed oficjalnym ogłoszeniem jej jako świętej przez Kościół, pokazuje jak wielką czcią i kultem otaczano w Wieliczce Kingę od zamierzchłych czasów. Dla mieszkańców tego miasta, położonego na soli, z którego historią tak mocno związały się losy Kingi, była ona od samego początku nie tylko księżną, ale również matką i świętą. Napis umieszczony na ołtarzu, który jej został poświęcony jest tego wyrazistym dowodem. Świętej księżnej w jej ołtarzu towarzyszą dwaj wielcy polscy święci: św. Wojciech i św. Stanisław.
Dokładnie po przeciwległej stronie kościoła, nad wejściem do Krypty Morsztynów usytuowany jest kolejny ołtarz tym razem pod wezwaniem Matki Bożej Pocieszenia. Ten późnobarokowy ołtarz powstał w 1853 roku. W polu głównym znajduje się obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem w srebrnych sukienkach. Obok kolumn ołtarzowych znajdują się figury dwóch świętych dominikańskich, wielkich czcicieli Matki Bożej. Pierwszy z nich to św. Jacek[xxi]. Szczupłość danych z historii św. Jacka, jaką od dawna odczuwano, sprzyjała temu, iż postać jego została otoczona wieńcem pięknych legend. Warto w tym miejscu przytoczyć wzruszającą opowieść, którą przekazała nam tradycja: Pewnego dnia, podczas akcji misyjnej na Rusi, Jacek odprawiał Mszę św. w kościele w Kijowie. Gdy skończył, dano mu znać, że Tatarzy napadli na miasto, rabując i mordując mieszkańców. Nie namyślając się, wziął puszkę z Najświętszym Sakramentem z ołtarza i zamierzał z nią uciekać. Wtedy usłyszał głos: Jacku, Syna mego wziąłeś, a mnie to zostawisz? Wziął tedy marmurową figurę Najświętszej Panny Maryi w drugą rękę i nie czując jej ciężaru wyszedł szczęśliwie z miasta, przeprawił się suchą nogą przez Dniepr, dotarł do Halicza i następnie przez Lwów wrócił do Krakowa[xxii]. Tyle legenda, faktem jednak jest, że postać św. Jacka znajdująca się w wielickim kościele, ma swoje odniesienie do tej legendy. Otóż święty przedstawiony jest w stroju dominikańskim a w swoich rękach trzyma puszkę z Najświętszym Sakramentem i posążek Najświętszej Marii Panny. Drugim świętym dominikaninem obok Jacka jest znany w średniowieczu dominikański kaznodzieja a mianowicie św. Wincenty Ferreriusz. Historia tego świętego jest bardzo bogata. Przyszedł na świat w 1350 roku w Walencji, w Hiszpanii. Mając siedemnaście lat wstąpił do zakonu Dominikanów. Jako kapłan i zakonnik zasłynął przede wszystkim jako wybitny kaznodzieja. W 1399 roku rozpoczął wielka wędrówkę misyjną, która uczyniła z niego największego kaznodzieję pokutnego epoki średniowiecza. Zmarł w 1419 roku. W ołtarzu Matki Bożej Pocieszenia przedstawiony jest z otwartą księgą i trąbą[xxiii].
Szczególnym zabytkiem wielickiej świątyni jest wyjątkowo piękny ołtarz Jezusa Ukrzyżowanego. Ten neogotycki „cud” powstał w 1858 roku. W jego środkowej wnęce znajduje się duży krucyfiks na tle widoku Jerozolimy. Drewniana rzeźba Chrystusa ukrzyżowanego jest zabytkiem pochodzącym z wcześniejszego kościoła, gdyż w 1764 roku figura znajdowała się w jego ołtarzu głównym. Powstała w pierwszej połowie XVIII wieku i ukazuje Zbawiciela w koronie cierniowej, z ustami mocno rozchylonymi i zamkniętymi oczyma. Silnie wyprężone ciało pozwala dostrzec silnie podkreślone żebra[xxiv]. Pewne jest, że aż do połowy XIX wieku przy tym właśnie krzyżu koncentrował się kult w kościele[xxv].
Szczególne wrażenie robi przedstawienie Jerozolimy, która jest tłem krucyfiksu. Fantastyczna, stylizowana na wschodnią, wykonana jest snycersko, na drewnianym podkładzie złożonym z pionowych desek. Całość jest srebrzona, natomiast wypukłe elementy budowli oraz chmury, podkreślone są kolorystycznie w tonacji ciepłych ugrów. Na uwagę zasługuje fakt, że tło wzorowane jest na widoku Jerozolimy znajdującym się w ołtarzu Męki Pańskiej w kościele mariackim w Krakowie[xxvi].
Kościół św. Klemensa w Wieliczce kryje wiele fascynujących zabytków. Do najstarszych należą figury Matki Bożej i św. Jana Ewangelisty, znajdujące się w ołtarzu Jezusa Ukrzyżowanego. Obydwie rzeźby gotyckie pochodzą z pierwszej połowy XVI wieku, ze szkoły norymberskiej. Wnikliwe oko artysty może w nich dostrzec wpływy Wita Stwosza. Historia tychże figur jest starsza niż obecnej fary wielickiej. Pamiętają czasy poprzedniego gotyckiego kościoła św. Klemensa, gdzie najprawdopodobniej znajdowały się na belce tęczowej, lub w jednym z ołtarzów[xxvii].
W przepiękną barokowa mozaikę ołtarzy wielickiej świątyni wpisują się dwa ołtarze niebarokowe. Pierwszy z nich to ołtarz Matki Bożej Bolesnej, powstały w latach 1860- 1862. Pośrodku umieszczony został obraz cierpiącej Marii, w której piersiach tkwi mieczyk – symbol boleści, której doświadczyła jako Matka Zbawiciela. Na zwieńczeniu ołtarza znajduje się obraz św. Antoniego Padewskiego. Na szczycie natomiast zwraca uwagę złocona płaskorzeźba błogosławiącego Boga Ojca z Gołębicą Ducha Świętego wśród obłoków[xxviii].
Drugi z niebarokowych ołtarzy to ołtarz św. Józefa. Ufundowali go cieśle salinarni w 1849 roku. U szczytu ołtarza znajduje się stary XVIII – wieczny obraz Trójcy Świętej. Bóg Ojciec przedstawiony jest jako starzec trzymający w swej ręce berło. Chrystus trzyma w lewej ręce krzyż a prawa opuszcza w geście łaski. Ciało Jezusa z widocznymi śladami męki, częściowo okryte jest czerwonym płaszczem. Pośrodku Boga Ojca i Jezusa Chrystusa znajduje się Duch Święty w postaci gołębicy[xxix]. 1 maja 2011 roku miała miejsce beatyfikacja Papieża Polaka – Jana Pawła II. Wtedy to uroczyście został na mensie ołtarzowej umieszczony obraz błogosławionego Papieża autorstwa Elżbiety Kalwajtys. Od tamtej pory dla wielu wiernych jest to ołtarz błogosławionego Jana Pawła II.
Na tle dużych ołtarzy niezwykle uroczo wyglądają dwa małe ołtarzyki doskonale wpisujące się w „panoramę” wielickiej świątyni umieszczone na bocznych filarach. Pierwszy z nich poświęcony jest Matce Bożej Częstochowskiej. Składa się z prostego stołu ołtarzowego oraz nastawy z głównym obrazem Matki Bożej Częstochowskiej z widocznymi śladami cięć na twarzy. Wizerunek Marii w całości pokryty jest sukienką bogato zdobioną wyrobami jubilerskimi, sztucznymi kamieniami i koralikami, w które włączono wota w postaci łańcuszków, krzyżyków i brosz o różnych kształtach np. w postaci dwugłowego orła. Obraz pochodzi z 1916 roku, zamówiony został w Częstochowie w pracowni F. Jędrzejczyka. W zwieńczeniu ołtarza znajduje się natomiast obraz św. Rocha z XVIII wieku[xxx].
Całość ołtarzową wielickiej świątyni uzupełnia niewielki ołtarzyk św. Stanisława Szczepanowskiego z lat 70 – tych XIX wieku. W centrum znajduje się obramiona nisza, zamknięta półkoliście i wyłożona lusterkami z rzeźbą św. Stanisława i Piotrowinem, którego święty miał w cudowny sposób wskrzesić[xxxi]. Jest to swoistego rodzaju „perełka ołtarzowa”.
Kościół św. Klemensa obfituje w ołtarze, w sumie jest ich aż 12. Budowane były od lat pięćdziesiątych do połowy lat osiemdziesiątych XIX wieku najczęściej jako fundacje różnych grup zawodowych[xxxii]. „Ołtarze reprezentują niemal pełny wachlarz kostiumów stylowych, które były stosowane od XVIII w. – późnobarokowych, neogotyku, neorenesansu, neobaroku i neorokoka[xxxiii]”. Do najcenniejszych natomiast rzeźb, znajdujących się w kościele należy Matka Boska z Dzieciątkiem. Jest to dzieło Teofila Lenartowicza wykonane we Florencji w 1876 roku. Znajduje się naprzeciw ambony, na pierwszym filarze. Dzieło przykuwa uwagę swym ciemnym kolorem. Jest to wynikiem tego, że odlew powleczono powłoką imitującą ciemniejszy materiał, a w tym przypadku brąz. W płytkiej niszy ukazana jest Maria stojąca na obłokach. Matka Boża przytula nagie Dzieciątko. Wśród wici roślinnych, zdobiących płaskorzeźbę, ukazanych zostało pięć scen z udziałem Marii oraz aniołów. Sceny te ilustrują kolejne sekwencje modlitwy: „Zdrowaś Mario”. Sam artysta Tadeusz Lenartowicz miał ocenić swoje dzieło słowami: „ Madonna – rzecz najlepsza jaka mi się udała”. Z całą pewnością płaskorzeźba zdobiąca wielicką świątynię należy do największych osiągnięć artysty[xxxiv]. Nie sposób milczeniem pominąć licznych obrazów, które zdobią ściany wielickiej świątyni. Najcenniejszym spośród nich jest tryptyk ołtarzowy pochodzący z przełomu XVI/ XVII wieku, który na co dzień znajduje się w zakrystii. Centralnie przedstawione malowidła oraz te będące na skrzydłach tryptyku ukazują pięć scen z bolesnej części różańca świętego. W centrum znajduje się oczywiście scena ukrzyżowania Chrystusa. Natomiast rewersy skrzydeł przedstawiają sceny zwiastowania i nawiedzenia. Znawcy sztuki podkreślają, że autorem tryptyku musiał być wysokiej klasy malarz dobrze zaznajomiony z manierystyczną sztuką włoską. Najprawdopodobniej powstał na zamówienie wielickiego Bractwa Różańcowego. Bez wątpienia wśród wielu zabytków wielickiego kościoła tryptyk różańcowy zajmuje jedno z pierwszych miejsc[xxxv].
Na szczycie jednego z filarów nawy głównej znajduje się obraz Michała Archanioła przedstawiający jego walkę ze smokiem – Szatanem. Archanioł ukazany został w zbroi rzymskiego żołnierza: w sandałach, krótkiej spódniczce, stalowym pancerzu z naramiennikami i w czerwonym „rozwianym” płaszczu, ujęty w momencie ataku, sfruwający z góry na rozpostartych skrzydłach. Na innym z filarów nawy głównej zobaczyć można obraz św. Franciszka, który otrzymuje regułę i błogosławieństwo dla Porcjunkuli od Pana Jezusa i Matki Bożej. Na kolejnym widzimy św. Rozalię, patronkę umierających na zarazę. Święta ukazana jest jako młoda dziewczyna a zarazem jako pokutująca pustelnica. Na głowie ma wieniec z róż i modli się przed krzyżem z trupią czaszką[xxxvi]. Kolejne obrazy znajdujące się na szczytach filarów nawy głównej przedstawiają: św. Wincentego Ferreriusza w dominikańskim białym habicie i czarnej pelerynie, następnie św. Izydora, patrona rolników oraz św. Zygmunta, patrona ks. Zygmunta Goliana.
Również na filarach nawy głównej, tyle, że znacznie niżej znajduja się obrazy świętych dziewic: Barbary i Katarzyny, autorstwa Eliasza. Obraz świętej Barbary ukazuje ją jako młodą dziewczynę trzymającą kielich z hostią i palmę męczeństwa[xxxvii]. Z kolei wizerunek św. Katarzyny ukazuje ją jako kobietę trzymającą w prawej ręce księgę, natomiast w lewej opuszczony w dół miecz. Okryta czerwonym płaszczem, na głowie ma koronę a jej oczy zwrócone są ku niebu[xxxviii].
Pośród bogactwa obrazów swoim pięknem i rozmiarami przyciąga obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem, ze św. Dominikiem i św. Katarzyną Sieneńską. Powstały w połowie XIX wieku, ukazuje królującą Maryję i klęczących przed Nią: św. Dominika i św. Katarzynę, dwie wybitne postacie średniowiecznego Kościoła. Madonna zwraca się ku Dominikowi podając mu różaniec, natomiast Dzieciątko podaje różaniec Katarzynie, nakładając jednocześnie na jej głowę wieniec cierniowy[xxxix]. Przy kolanach świętych leżą ich atrybuty – lilie – symbol dziewictwa i czystości. Nadto przy Dominiku leży otwarta księga znak mądrości czerpanej z Objawienia Bożego.
Szczególną czcią wiernych nawiedzających kościół św. Klemensa cieszy się kopia obrazu Matki Bożej Pocieszenia znajdująca się w małym przedsionku kościoła. Na przestrzeni dziesiątków lat wielu wieliczan doznało rozmaitych łask prosząc o nie przed tym właśnie wizerunkiem Najświętszej Matki. Stąd też wchodząc do kościoła o każdej właściwie porze dnia można tam spotkać ludzi zatopionych w modlitewnym trwaniu przed Matką, „która wszystko rozumie”.
Bogatą i zróżnicowana artystycznie kolekcję obrazów świątyni uzupełniają umieszczone na bocznych ścianach oraz filarach obrazy: Najświętszego Serca Pana Jezusa, autorstwa Eliasza, następnie „Złożenie do grobu”, dalej obraz św. Judy Tadeusza, będący wotum za ocalenie z więzienia komunistycznego. Dzieło autorstwa Romana Brotkowskiego, krakowskiego malarza[xl].
Na sklepieniu świątyni znajdują się malowidła przedstawiające: koronację Matki Bożej, św. Józefa, Anioła z Eucharystią, św. Szymona z Lipnicy, św. Ojca Pio, św. Jana Chrzciciela, św. Małgorzaty Marii Alacocge oraz Aniola Stróża[xli].
Bogactwo dzieł sztuki dopełniają wolno stojące figury. Wśród nich św. Klemens – patron kościoła, przedstawiony w stroju papieskim ze złocistą tiarą papieską i trzema koronami. Lewą ręką ukrytą pod ornatem przyciska do ciała zwój pergaminu. Prawa natomiast podtrzymuje na piersi biały paliusz, zawieszony na ramionach. Rzeźbę wykonano w latach 1855 – 1860[xlii]. Kolejna rzeźba to św. Jan Kanty. Przedstawia ona postać świętego z małym chłopcem przy boku[xliii].
Niezwykły klimat kościoła tworzą również witraże. W oknach prezbiterium i naw bocznych zaprojektowane zostały jako niefiguralne ornamenty. Ich autorem jest Jan Stańda i wykonane zostały przez pracownię witraży Anny i Ireneusza Zarzyckich z Krakowa w 2 połowie XX wieku. W oknach pod chórem umieszczono z kolei witraże zaprojektowane przez Macieja Kauczyńskiego. Przedstawiają Pana Jezusa Miłosiernego, św. siostrę Faustynę, bł. Jana Pawła II, św. Jadwigę oraz wielickiego sługę bożego – brata Alojzego Kosibę. Wreszcie w oknie na wieży witraże ukazują patronów parafii: św. Klemensa oraz św. Kingę. Tę z kolei grupę witraży wykonała firma K. Paczki i A. Ćwilewicza z Krakowa pod koniec XX wieku[xliv].
Ołtarze, rzeźby, obrazy, witraże (…) Spoglądają z nich ci, którzy dziś oglądają Boga twarzą w twarz, a kiedyś chodzili po tej samej ziemi co i wierni nawiedzający wielicką farę. Klimat ciszy, modlitwy i tajemnicy podnoszącej serce człowieka ku Bogu uderza od pierwszego momentu przekroczenia progu świątyni. Jakby zgiełkliwy, rozkrzyczany i rozpędzony świat pozostał na zewnątrz. Rzeczywiście wchodzący tutaj doświadcza, że wchodzi w inną rzeczywistość, rzeczywistość tak różną od tej, którą oddycha na co dzień. Wchodzi w tajemniczą rzeczywistość sacrum, gdzie ziemia podnosi się ku niebu, a niebo zniża się ku ziemi. Niezwykła cisza odmierzana rytmicznym „tykaniem” kościelnego zegara, spokojne i uważne spojrzenia świętych z ich licznych wizerunków, świadomość, że tutaj modliło się wiele pokoleń ludzi tej wielickiej solnej ziemi, sprawiają, że „rozpędzony” człowiek zatrzymuje się, by zanurzyć się w niezwykłej Obecności nie z tej ziemi i w pokorze wznieść serce ku Temu, który tutaj przebywa i któremu spodobało się to miejsce obrać na swoje mieszkanie …
HISTORIA LUDZKA WYRYTA W KAMIENIU
Rokrocznie 2 listopada, w dzień wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych, w kościele św. Klemensa odbywa się procesja, która zatrzymuje się w wybranych miejscach świątyni, by modlić się za tych, którzy mimo, że odeszli to jednak duchem pozostali w tym świętym miejscu. Można odwołać się w tym miejscu do wymownego napisu nad wejściem do grobów królewskich w Katedrze Wawelskiej, gdzie czytamy: „Ciała spoczywają, duchy czuwają.” Wielicka świątynia nie jest co prawda Królewską Katedrą, ale również w jej murach pozostała pamięć o tych, którzy z miastem na soli i z tym kościołem związali swoje życie podnosząc ich znaczenie i zapisując się złotymi zgłoskami w historii wielickiej społeczności a dziś w inny – metafizyczny sposób czuwają nad swoim miastem i swoją świątynią. Im właśnie potomni ufundowali pamiątkowe tablice które mimo upływu dziesiątków lat przypominają, że oni tutaj kiedyś byli a dziś są choć w inny sposób. Kim zatem byli ci ludzie, którym potomni wykuli tajemne tablice umieszczając ich nazwiska w kamiennych murach?
Wchodząc do prezbiterium bardzo blisko ołtarza św. Klemensa natrafiamy na tablicę wykonaną w czarnym marmurze, z płaskorzeźbionym portretem, poświęconą ks. Zygmuntowi Golianowi, gdzie czytamy: „Pamięci ks. Zygmunta Goliana, niezrównanych cnót męża stanu, kapłana, obywatela. 1824 – 1885. Ojcu parafii – odnowicielowi Kościoła, ozdobie kazalnicy, opiekunowi biednych – w dowód najgłębszej czci i żalu. Parafianie”. Kim był ten kapłan i nie tylko, tak zasłużony dla miasta i kościoła, skoro jego imieniem i nazwiskiem nazwano nawet jedną z ulic Wieliczki? Urodził się 10 lipca 1824 roku w Krakowie w lekarskiej rodzinie o wielkich tradycjach patriotycznych. Jego ojciec – Paweł Golian był uczestnikiem powstania listopadowego. W 1849 roku przyjął w Krakowie święcenia kapłańskie, by wkrótce wyjechać na dalsze studia do Louvain i Rzymu, gdzie wkrótce uzyskał doktorat z prawa. Po powrocie do kraju był wikariuszem w parafii św. Floriana w Krakowie oraz kaznodzieją katedralnym. Od 1862 roku na zaproszenie arcybiskupa Warszawy – Zygmunta Szczęsnego – Felińskiego przybył do Warszawy, gdzie wykładał dogmatykę w tamtejszej Akademii Duchownej. Po powrocie do Krakowa wykładał filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz w Seminarium Duchownym. Cieszył się opinią znakomitego kaznodziei, zwalczał przejawy liberalizmu. Pisał poezję, tłumaczył fragmenty Dantego. W 1881 roku objął parafię św. Klemensa w Wieliczce. Kościół zastał w bardzo złym stanie. Podczas jego czteroletniego probostwa wykonano bardzo wiele prac, między innymi podniesiono wieżę, dobudowano nową kruchtę od strony południowej. Wewnątrz świątyni przerobiono okna na znacznie większe, ułożono biało – czarną posadzkę z francuskiego i włoskiego marmuru, wykonano nowa polichromię. W ołtarzu głównym natomiast umieszczono obraz św. Klemensa i sprowadzoną z Paryża figurę Matki Bożej z Lourdes. Jego działalność w Wieliczce spotkała się z ogromnym poparciem zarówno władz kościelnych jak i społeczności miasta. W 1882 roku władze Wieliczki nadały mu tytuł Honorowego obywatela Miasta. Jednogłośnie wybrany na radnego z wielkim zaangażowaniem uczestniczył w życiu kulturalnym miasta oraz w działalności charytatywnej na rzecz jego mieszkańców. Zmarł w Wieliczce 21 lutego 1885 roku i spoczął na miejscowym cmentarzu w grobowcu wielickich proboszczów[xlv].
Również w prezbiterium kościoła od strony południowej, nad wejściem do bocznej kruchty znajdujemy popiersie oraz okazałe epitafium poświęcone doktorowi Feliksowi Boczkowskiemu. Przyszedł na świat w Mikluszowicach 29 maja 1804 roku. Studiował filozofię a potem medycynę na Uniwersytecie Wileńskim, gdzie w skrajnie trudnych warunkach mieszkał i zdobywał wiedzę. Po ukończeniu studiów, z dyplomem doktora medycyny przybył do Wieliczki, gdzie otrzymał posadę fizyka salinarnego. Znane mu były austriackie uzdrowiska, gdzie dzięki zastosowaniu leczniczych właściwości soli z powodzeniem rozwijała się nowa dziedzina medycyny – balneologia. W tym właśnie czasie w Wieliczce starano się wykorzystać solankę do kąpieli leczniczych. Głównym celem doktora Boczkowskiego stało się utworzenie nowoczesnego domu zdrojowego. W 1838 roku dzięki jego ogromnemu zaangażowaniu oddano do użytku wybudowane w stylu włoskim nowoczesne łazienki. Leczenie polegało na kąpielach solankowych, inhalacji i piciu wody mineralnej. Do 1846 roku trzy tysiące osób z różnych europejskich krajów skorzystało z wielickiego sanatorium. Niestety rewolucja krakowska w 1846 roku zakończyła prężną działalność uzdrowiska. Doktor Boczkowski z powodzeniem przyczynił się do leczenia górników cierpiących na astmę. Wydał również książkę pt; „O Wieliczce pod względem historyi naturalnej, dziejów i kąpieli”. Jest to pierwsza polska naukowa publikacja z zakresu lecznictwa solankowego. Znany jest w literaturze medycznej i uznawany za autorytet gdy chodzi o wykorzystanie złóż solnych w lecznictwie. Znacząco przyczynił się do rozwoju miasta. Zmarł w Wieliczce 23 lipca 1855 roku w czasie epidemii cholery niosąc pomoc chorym[xlvi].
Dokładnie naprzeciwko (nad wejściem do zakrystii) znajduje się z kolei tablica z wizerunkiem Nikodema Bętkowskiego – doktora medycyny i polityka. Urodził się 27 września 1810 roku w Lisiej Górze koło Tarnowa. Studiował filozofię i medycynę we Lwowie, a w 1841 roku uzyskał doktorat na Uniwersytecie Wiedeńskim. W 1846 roku został lekarzem sądowym w Wieliczce. Był autorem podręczników i prac medycznych, członkiem towarzystw lekarskich w Wilnie, Warszawie i Krakowie. Poza tym aktywnie uczestniczył w życiu politycznym jako poseł do Sejmu Ustawodawczego (1848) i Rady Państwa (1861 – 64) w Wiedniu. Zmarł w Wieliczce 19 października 1864 roku i spoczął na miejscowym cmentarzu[xlvii].
W nawie północnej kościoła przykuwa wzrok i uwagę pomnik klasycystyczny ufundowany przez Annę Niesiołowską zmarłemu w 1824 roku mężowi – Józefowi Gawinowi Niesiołowskiemu, który był posiadaczem dóbr Sierczy i Klasnej. Pomnik pomyślany został jako antyczna stela grobowa[xlviii]. Nawiązuje do greckiej steli nagrobnej i zawiera w sobie wiele odniesień antycznych. „Na jego ścianie czołowej wyobrażona jest biała postać płaczącej kobiety w stylizowanym stroju antycznym, klęcząca i wsparta na urnie. Głównemu przedstawieniu towarzyszą po bokach dwie skierowane w dół, zgaszone pochodnie oraz klepsydra ze skrzydłami (…) postać płaczki wspartej na urnie z prochami ukazuje pogrążoną w żalu żonę po stracie męża (…); zgaszone pochodnie, symbolizują kres życia, śmierć. Motyw zgaszonych pochodni wywodzi się z antyku, ponieważ pochodnie wyobrażano w rękach Thanatosa, greckiego boga śmierci. Znakiem śmierci, upływu czasu, ale tez wieczności jest uskrzydlona klepsydra”[xlix].
Pozostałe liczne tablice wmurowane są w filary oraz ściany kościoła. Poświęcone są różnym grupom ludzi; Kunegundzie Mękolskiej – właścicielce dóbr Pawlikowic, Wincentemu Dembickiemu – zasłużonemu chirurgowi wielickiemu, Józefowi Drda, który w XIX wieku pełnił funkcję Burmistrza Wieliczki, Julii Langerowej, która była fundatorką części wystroju odbudowanego kościoła parafialnego jak również kaplicy bł. Kingi na cmentarzu w Wieliczce[l]. Wreszcie innym osobom związanym z miastem.
W bocznej kruchcie, gdzie znajduje się obraz Matki Bożej Pocieszenia, wieliccy parafianie umieścili tablicę poświęconą pamięci ks. Władysława Grohsa. Ks. Władysław Grohs de Rosenburg, bo tak brzmiało jego pełne nazwisko, urodził się w Krakowie 18 lipca 1910 roku. W 1933 roku przyjął święcenia kapłańskie. Wojna zastała go w Oświęcimiu. W latach okupacji z narażeniem życia zaangażował się w działalność konspiracyjną. Niósł pomoc dla więźniów obozu troszcząc się o dostarczanie im żywności, odzieży i lekarstw. Kilkakrotnie był aresztowany przez gestapo i w końcu osadzono go w bloku śmierci KL Auschwitz a następnie przewieziono go do obozu w Mauthausen. Do Wieliczki przybył w 1964 roku, by tutaj być proboszczem i dziekanem dekanatu wielickiego. To on rozpoczął remont parafialnego kościoła. Dzięki jego staraniom odnowiono polichromię wewnątrz kościoła, poprawiono tynki, położono i podjęto remont plebani. Ksiądz Grohs uporządkował również skarbiec kościelny i bibliotekę. Zmarł 20 grudnia 1977 roku i pochowany został na cmentarzu w Osieku koło Oświęcimia[li].
Jak się okazało, remont wielickiej fary rozpoczęty przez ks. Grohsa, trwał kilkadziesiąt lat. Z wielkim zaangażowaniem podjęli go kolejni wieliccy proboszczowie: ks. Kazimierz Gałoński i ks. Zbigniew Gerle. Zakończył się dopiero w 2012 roku, gdy proboszczem i dziekanem wielickim jest ks. Zbigniew Gerle.
Płaskorzeźby, popiersia, epitafia i marmurowe tablice (…) ludzka historia wykuta w kamieniu, by potomni nie zapomnieli o ludziach, którzy kiedyś żyli i „spalali się” dla tego miasta, któremu na imię Wieliczka. Trudno dzisiaj odnaleźć potomków i krewnych ludzi, których imiona i nazwiska wyryte są na kościelnych tablicach. Być może, że po tylu latach ich potomkowie, rozproszeni po rożnych zakątkach świata, sami nie wiedzą, że kiedyś ich przodkowie tak wyraźnie zapisali się w historii tego miasta, które o nich nie zapomniało, ale wciąż pamięta. Bo dokąd jest pamięć dotąd jest życie, gdy pamięć umiera wtedy naprawdę odchodzi człowiek…
BY WYŚPIEWAĆ CHWAŁĘ BOGA – ORGANY KOŚCIOŁA ŚW. KLEMENSA
„Królewski instrument” – tym właśnie mianem zwykło się często określać, ten niezwykły instrument jakim są organy. Do tych niezwykłych względów zaliczyć trzeba najpierw rozmiar, który w głównej mierze jest sprawcą owej „królewskości”. Organy to właściwie nie jeden a wiele instrumentów (głosów), sprzęgniętych ze sobą w tak fantastyczny sposób, by mógł na nich grać jeden człowiek. Samo granie to popis niezwykłych ludzkich umiejętności, gdyż grający używa nie tylko palców (naciskając klawisze), ale również dłoni (uruchamiając rejestry) oraz stóp, przez co angażuje w grę niemal całe ciało. Sobór Watykański w Konstytucji o liturgii mówi: „W Kościele łacińskim, organy piszczałkowe należy mieć w wielkim poszanowaniu jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie potęguje wzniosłość kościelnych obrzędów, a umysły wiernych porywa ku Bogu i rzeczywistości nadziemskiej”[lii].
W gotyckim kościele w Wieliczce organy pojawiły się w XV wieku. W „Księdze kontrybucji” z 1527 roku pojawia się zapis o organiście w Wieliczce, co wskazuje na to, że w tym czasie w wielickim kościele były już używane organy. Protokół wizytacyjny z 1596 roku potwierdza z całą pewnością, że kościół w Wieliczce posiada organy[liii].
W tym czasie parafia św. Klemensa w Wieliczce była największym okręgiem parafialnym, obejmowała swoim zasięgiem miasto oraz 41 wsi. Posiadała też największe w tym czasie organy w diecezji. W latach 1748 – 1787 wielickie organy liczyły aż 36 głosów[liv].
Budowę obecnych organów, które od wielu dziesiątków lat uświetniają liturgię w kościele św. Klemensa rozpoczęto prawdopodobnie w 1813 roku. W ciągu prawie dwustu lat swojej historii wielickie organy kilkakrotnie poddawane były poważnym remontom. Pierwszy miał miejsce w 1832 roku. W 1862 roku organy zostały przebudowane przez firmę Ignacego Wojciechowskiego z Krakowa. Z kolei w 1900 roku następnego remontu tego „królewskiego instrumentu” podjął się Tomasz Fall. W latach 1981 – 1984 miała miejsce przebudowa organów. Pracami kierował wówczas Henryk Siedlar z Krakowa. Jedenaście lat później wielickie organy przeżywały kolejny poważny remont (1995 – 1999). Tym razem pracami kierował Lech Skoczylas. Wreszcie w 2010 roku, rozbudowy i konserwacji zabytkowego instrumentu podjął się parafianin – organmistrz Łukasz Kmiecik. W wyniku rozbudowy organy wzbogaciły się o nowe głosy. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują tzw. głosy językowe: fagot, trąbka i obój, które swymi charakterystycznymi barwami zdecydowanie poszerzają możliwości brzmieniowe instrumentu[lv].
„Królewski instrument” jakim są organy wygrywają swoją melodię podczas wszystkich uroczystości jakie mają miejsce w wielickiej świątyni. Podczas uroczystości rodzinnych jak chrzciny czy śluby. Ale i podczas uroczystości parafialnych jak odpusty czy wizyty biskupów. Oddają chwałę Bogu całą gamą swoich głosów podczas szczególnych wydarzeń istotnych dla naszego narodu jak Msza święta za ofiary katastrofy smoleńskiej czy dziękczynienie za beatyfikacje Jana Pawła II. Towarzyszą swoim brzmieniem kolejnym pokoleniom, które tutaj stają, by zwracać się do Stwórcy. Swoim brzmieniem od prawie dwustu lat „porywają” umysły i serca wiernych ku Bogu i rzeczywistości nadziemskiej…
KAPLICA MORSZTYNÓW
Pamięta dawny, nieistniejący już od wieków, gotycki kościół gdyż była jedną z jego kaplic. Ocalała z rozbiórki, na którą austriacki zaborca skazał piękny i stary kościół. Od kilkunastu lat, każdego dnia wystawiany jest w niej Najświętszy Sakrament przed który na cichą, milczącą adorację wstępują młodzi i starsi. W pięknej Kaplicy Morsztynów Eucharystyczny Chrystus każdego dnia słucha, pociesza i leczy tych, którzy do Niego znajdą drogę i przed Nim otworzą swoje serce. A niezwykła kaplica będąca jedyną pozostałością nieistniejącej już świątyni jest cichym, milczącym świadkiem tych cichych szeptów i rozmów Boga z człowiekiem, który tutaj otwiera przed Nim najskrytsze tajemnice swojego serca (…)
W centrum kaplicy znajduje się późnobarokowy ołtarz św. Ducha. Jest to zarazem najstarszy z ołtarzy kościoła św. Klemensa. Przyjmuje się, że mógł powstać około 1750 roku. Najprawdopodobniej początkowo był to ołtarz szpitalnego kościoła Św. Ducha, który Austriacy zaadoptowali na cele świeckie. To wtedy został przeniesiony z pobliskiego kościoła do kaplicy Morsztynów. Miało to miejsce w latach 30 – tych XIX wieku[lvi].
W antependium ołtarza umieszczona jest scena zesłania Ducha Świętego. W zwieńczeniu natomiast widoczna jest gloria promienista z Gołębicą (symbolem Ducha Świętego), otoczona przez uskrzydlone główki aniołków wśród obłoków. Postacie są ożywione, sprawiając wrażenie jakby były w ruchu. W ołtarzu znajdują się ponadto XVIII wieczne figury świętej Barbary i św. Heleny. W przeciwieństwie do pozostałych figur znajdujących się w kościele, te dwie wyróżniają się ożywieniem, elegancja i lekkością[lvii]. W centrum ołtarza umieszczony obraz Veraikon, czyli twarz Chrystusa ukazana jako odbicie na chuście św. Weroniki. Należy on do najcenniejszych zabytków wielickiej fary. Powstał prawdopodobnie już w XVI wieku. Namalowany na desce ukazuje surową i dostojną twarz Pana Jezusa, co jeszcze bardziej podkreślają półprzymknięte oczy[lviii]. Wreszcie w narożnych niszach kaplicy znajdują się naturalnej wielkości figury czterech ewangelistów, które powstały w połowie XIX wieku[lix].
Kaplica Morsztynów przyciąga swoim pięknem, spokojem i cichą Obecnością Chrystusa. Nie sposób przejść obok niej obojętnie. O każdej porze dnia ktoś tutaj klęczy, czyjeś usta szeptają modlitwę, jakieś palce przesuwają paciorki różańca, bo w tej kaplicy bije Serce Boga.
NIEZWYKŁE MIEJSCE – KRYPTA POD KAPLICĄ MORSZTYNÓW
Wieliczka posiada wiele niezwykłych, tajemniczych i fascynujących miejsc, które warto zobaczyć. Dla każdego kto tutaj przybywa takim miejscem jest słynna na całym świecie kopalnia soli. Ze swoimi komorami i niezwykłymi historiami budzi zachwyt milionów turystów. Sprawia, że kto raz wszedł do tych wyjątkowych podziemi wychodzi z nich z głębokim pragnieniem, by kiedyś jeszcze tutaj powrócić. Kopalnia fascynowała, fascynuje i fascynować będzie. Ale nie jest jedynym miejscem do którego warto zejść … Kościół świętego Klemensa kryje w swoich podziemiach małą, ale zachwycającą perłę jaką jest „Krypta pod Kaplicą Morsztynów”.
Historia tego miejsca związana jest z Władysławem Morsztynem, starostą kowalskim i bachmistrzem wielickim. Tenże człowiek, arianin i działacz sejmikowy przeszedł na wiarę katolicką. W 1660 roku został bachmistrzem wielickim co wiązało się z technicznym nadzorem prac w kopalni soli[lx]. Władysław zmarł w 1689 roku. Rok później jego owdowiała małżonka poleciła wznieść nad grobem męża kaplicę. Swój cel zrealizowała dzięki pomocy Ojców Jezuitów[lxi]. To jezuici byli projektantami nekropolii oraz kierowali jej budową[lxii]. Kaplica i znajdująca się pod nią krypta uległy w ciągu setek lat ogromnemu zniszczeniu. Ludwik Morstin, jeden z potomków Władysława, w swoich „Wspomnieniach” w 1851 roku zanotował, że Austriacy po pierwszym rozbiorze Polski rozbierając wielicką, gotycką świątynię parafialną[lxiii] „ (…) kaplicę familijną z miedzi obdarli i gontem przykryli, grób Morstinowski zasypali. Austriakom spodobało się wyrzucić ciała Morstinów z trumien i marmurowych i te trumny przez licytację sprzedać. (…) Kilku Morstinów poległo na wojnach, tu tylko wspomnę Michała (syna Władysława – przyp. Andrzej Gaczoł) pod Parkanami poległego (1683), którego zwłoki do grobu familijnego sprowadzone spoczęły w Wieliczce. W kilkadziesiąt lat później widział Michał Wojciecha Morstin jeszcze dobrze zachowanego, od szabli miał czaszkę od tułowia odciętą[lxiv]. Piękny mężczyzna leżał w szacie pąsowej aksamitnej”. Przytoczony fragment wspomnień świadczy o tym jak mocnej dewastacji i ruinie poddana została krypta sławnego rodu Morsztynów.
Dopiero na przełomie lat 80 – tych i 90 – tych XX wieku podjęto kroki, których celem była odnowa kaplicy Morsztynów. W trakcie badań rozpoczętych w kaplicy w 1989 roku odkryto fragmenty zniszczonego sklepienia krypty grobowej pod kaplicą. Wśród gruzu zalegającego w krypcie, znaleziono porozrzucane czaszki i szczątki szkieletów jak należy sądzić pochowanych tutaj przedstawicieli rodu Morsztynów. Sukcesem było natomiast odnalezienie murowanych elementów dawnego sklepienia krypty, dobrze zachowanych schodów prowadzących do grobu, jak również barokowego portalu kamiennego dekorującego zejście do podziemi[lxv]. W 1991 roku zapadła decyzja o odtworzeniu ceglanego sklepienia krypty według siedemnastowiecznych metod. Proboszcz wielicki – ks. Zbigniew Gerle, który z wielkim zaangażowaniem podjął prace konserwatorskie i remontowe w kościele, zaproponował by kryptę gruntownie wyremontować w celu wyeksponowania w niej najcenniejszych zabytków skarbca parafialnego[lxvi]. „A zasób ich jest wspaniały. Wystarczy tylko wymienić: późnogotycką monstrancję z 1490 roku, jedną z najstarszych i najpiękniejszych w Polsce, ufundowaną przez księdza Jana Borzykowskiego – żupnika krakowskiego, kielich z końca XV wieku przypisywany słynnemu złotnikowi krakowskiemu Marcinowi Marcińcowi oraz interesujące wyroby gdańskiej proweniencji, jak tacę i dzbanek wykonane ok. 1690 roku przez Krystiana Paulsena, znakomitego złotnika gdańskiego[lxvii]”.
W związku z tym w 2009 roku przystąpiono do gruntownych prac adaptacyjnych krypty uwieńczonych sukcesem w 2010 roku. Podczas prac odnaleziono m.in. XVII – wieczny, niski kanał biegnący łukiem pod prezbiterium kościoła. „Kanał ten od strony kaplicy rozpoczyna się poza zachowanymi szczątkowo gotyckimi fundamentami murów prezbiterium XIV – wiecznego kościoła, nie dochodzi jednakże do ścian barokowej krypty. Cel wykonania tegoż kanału pozostanie zagadką do rozwiązania podczas następnych prac w podziemiach kościoła[lxviii]”.
W krypcie spoczywają szczątki zmarłych ze znanego w I Rzeczypospolitej rodu Morsztynów. Kim zatem byli Morsztynowie? Była to początkowo rodzina mieszczan krakowskich, a następnie ród magnacki aktywny w życiu politycznym i kulturalnym w XVI-XVIII wieku. Morsztynowie przez pewien czas byli arianami. Potem jednak przeszli na katolicyzm. Mieszkali w Raciborsku, (na przykład czołowy poeta barokowy, marinizmu Jan Andrzej Morsztyn) i w Pawlikowicach[lxix]. Jak było wcześniej powiedziane, Władysław Morsztyn został bachmistrzem wielickim, dzięki czemu jego rodzina mocno związana była z Wieliczką. W krypcie spoczywa Władysław z żoną Barbarą oraz czterech ich synów. Warto pokrótce przedstawić ich sylwetki ponieważ był to ród zasłużony dla naszej ojczyzny.
Władysław Morstin (ok. 1629 – 1689), był bachmistrzem wielickim, wielokrotnym posłem na sejmy. Brał również udział w bitwie pod Wiedniem w 1683 roku, gdzie był dowódcą własnej chorągwi pancernej[lxx]. Barbara z Moskorzewskich Morstinowa (ok. 1637 – 1697), wdowa po Władysławie. Michał Morstin (ok.1660 – 1683). Był synem Władysława i Barbary. W 1683 roku poległ w bitwie pod Parkanami broniąc chrześcijańskiej Europy. Jakub Władysław Morstin (ok. 1660 – 1729), młodszy brat Michała. Był dworzaninem królewskim, starostą kowalskim i gniewkowskim, wojewodą sandomierskim i bachmistrzem wielickim. Stefan Morstin (ok. 1674 – 1740), brat Michała i Jakuba. Pełnił funkcję starosty duninowskiego. Był również posłem króla polskiego, komisarzem królewskim do sprawy granicy śląskiej w 1703 roku i wielokrotnym posłem na sejmy Rzeczypospolitej. Andrzej Michał Morstin (ok. 1672 – 1752), najmłodszy syn Władysława i Barbary. Był starostą sieradzkim, kasztelanem biedzkim i sądeckim.
Krypta rzeczywiście została zrekonstruowana w ten sposób, że została zaadaptowana na cele ekspozycji muzealnej. Centralne miejsce ekspozycji zajmuje monstrancja gotycka z 1490 roku. Nic w tym dziwnego, bowiem „ (…) współcześni badacze i znawcy sztuki złotniczej zgodnie stwierdzają, że monstrancja wielicka należy do najcenniejszych dzieł złotnictwa gotyckiego w Polsce[lxxi]”. Monstrancja stoi na sześciolistnej stopie, na której widzimy: matkę Boską, św. Jana Ewangelistę, św. Jana Chrzciciela, św. Wojciecha, św. Klemensa oraz klęczącego fundatora ks. Jana Borzykowskiego. Nodus monstrancji zawiera figurki aniołów trzymających narzędzia Męki Pańskiej. Na szczycie dzieła umieszczono scenę Pasji – ukrzyżowanego Chrystusa oraz stojących obok krzyża: Maryję i św. Jana[lxxii].
Niezwykle interesującym zabytkiem związanym z patronem kościoła jest relikwiarz św. Klemensa z 1 poł. XVIII wieku. Znajduje się w nim fragment kości udowej męczennika. Zwieńczenie relikwiarza stanowią atrybuty św. Papieża: kotwica, krzyż, klucze Piotrowe i tiara papieska, którą przytrzymuje klęczący aniołek[lxxiii]. Nie mogło zabraknąć relikwii księżnej tak bliskiej sercu każdego wielickiego górnika. „Najważniejszą patronkę górników wielickich reprezentuje Relikwiarz św. Kingi z XVII wieku. Relikwiarz w kształcie sarkofagu, wsparty na wolutowych nóżkach, złożony z dwóch przeszklonych skrzynek nasadzonych piętrowo, posiada drewnianą konstrukcję, pokrytą srebrnymi ornamentowanymi listwami. Na skrzynce górnej nałożona jest plakietka imitująca tkaninę spływającą z czterech stron z położoną nań poduszką, na której spoczywa korona książęca. Wnętrza skrzynek wyłożone są czerwonym suknem z atłasowymi białymi poduszeczkami przyszytymi złotym szychem, sznurami perełek i koralików. Do poduszek przytwierdzone są szczątki kostne[lxxiv]”.
Na wystawie zobaczyć można niezwykłe zabytki skarbca kościelnego: relikwiarze, kielichy, monstrancje, pateny, i inne naczynia liturgiczne, „wielowiekowe cuda”, których ze względu na ich wartość nie używa się już w liturgii. Po setkach lat wciąż zachwycają swoim kunsztem, pięknem, i misternym wykonaniem przez artystów i twórców, którzy swoje dzieła tworzyli „ad maiorem Dei gloriam”.
Krypta pod Kaplicą Morsztynów to wciąż nie odkryta jeszcze „perła” wielickiej ziemi. Warto do niej zejść, gdyż tam jakby zatrzymał się czas. W przejmującej ciszy stając nad przeszklonym fragmentem posadzki pod którą spoczywają szczątki wielkiego kiedyś rodu magnackiego, można w duchu wyobraźni przenieść się w odległe czasy, można usłyszeć szczęk oręża i gwar bitewny spod Wiednia, gdzie swoją chorągwią dowodził spoczywający tutaj Władysław Morsztyn. Patrząc natomiast na okazałe zabytki sztuki złotniczej, można w duchu przenieść się setki lat wstecz do nieistniejącego już gotyckiego kościoła św. Klemensa w Wieliczce, w murach którego te wiekowe naczynia liturgiczne były świadkami obecności Boga pośród swego ludu.
[i] „Liturgia Godzin. Codzienna modlitwa Ludu Bożego” t. IV, Poznań 1988, 110 – 113.
[ii] Por. Erhard Gorys, „Leksykon świętych”, Warszawa 207, s. 222 – 223.
[iii] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów wyposażenia koscioła p.w. św. Klemensa w Wieliczce”, Wieliczka 2001, s. 2.
[iv] Tamże, s. 1.
[v] Por. Erhard Gorys, „Leksykon świętych” … dzy cyt. s. 216 – 217.
[vi] Tamże, s. 59 – 60.
[vii] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów …” dz.cyt. s. 2.
[viii] Tamże, s. 2.
[ix] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „ Kościół p.w. św. Klemensa w Wieliczce (Architektura i wyposażenie)” w: „Studia i materiały do dziejów żup solnych w Polsce, , t. XXI, Wieliczka 2001, s. 70.
[x] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów …” dz. cyt. s. 2.
[xi] Por. Kronika Parafii św. Klemensa w Wieliczce
[xii] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów …” dz. cyt.s. 4.
[xiii] Tamże, s. 4.
[xiv] Tamże, s. 3.
[xv] Tamże, s. 3.
[xvi] Tamże, s. 4 – 6.
[xvii] Tamże, s. 7.
[xviii] Tamże, s. 5 – 6.
[xix] http://www.parafia.kowale.pl/sw_kinga.php
[xx] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów …” dz. cyt. s. 8 – 9.
[xxi] Tamże, s. 10 – 11.
[xxii] http://www.krakow2004.dominikanie.pl/pljacekmain.php
[xxiii] Por.E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów … „ dz. cyt. s. 11.
[xxiv] Tamże, s. 12 – 14
[xxv] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „ Kościół p.w. św. Klemensa w Wieliczce (Architektura i wyposażenie)” … dz. cyt. s. 62.
[xxvi] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów wyposażenia koscioła p.w. św. Klemensa w Wieliczce”, Wieliczka 2001,, s. 12 – 14.
[xxvii] Tamże, s. 14.
[xxviii] Tamże, s. 19.
[xxix] Tamże, s. 17.
[xxx] Tamże, s. 21 – 22.
[xxxi] Tamże, s. 22 – 23.
[xxxii] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „ Kościół p.w. św. Klemensa w Wieliczce (Architektura i wyposażenie)…” dz. cyt. s. 62.
[xxxiii] Tamże, s. 62
[xxxiv] Tamże, s. 71 – 74.
[xxxv] Tamże, s. 75 – 76.
[xxxvi] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „ Kościół p.w. św. Klemensa w Wieliczce…” dz. cyt. s. 79.
[xxxvii] Tamże 28.
[xxxviii] Tamże s. 28.
[xxxix] Tamże, s. 11 – 12.
[xl] Według informacji ks. Proboszcza Zbigniewa Gerle.
[xli] Według informacji ks. Proboszcza Zbigniewa Gerle.
[xlii] Tamże s. 33 – 34.
[xliii] Tamże s. 38.
[xliv] Według informacji ks. Proboszcza Zbigniewa Gerle.
[xlv] Por. W. Gawroński, „Słownik biograficzny Wieliczan”, Wieliczka 2008, s. 55 – 57.
[xlvi] Tamże, s. 22 – 24
[xlvii] Tamże , s. 19 – 20.
[xlviii] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów…” dz. cyt.s. 47.
[xlix] Tamże, s. 94 – 95. Por. T. Dobrowolski, „Rzeźba neoklasycystyczna i romantyczna w Polsce. Ze studiów nad importem włoskim i swiadomością estetyczną”, 1974, s. 189. W. Kopaliński, „Słownik symboli”, warszawa 1991, s. 284, 330, 383, 384.
[l] Por. W. Gawroński, „Słownik biograficzny Wieliczan” … dz. cyt. s. 105.
[li] Tamże, s. 57 – 59.
[lii] Por. Sobór Watykański II. Konstytucje, dekrety, Deklaracje. Poznań 2002, s. 74.
[liii] Por. B. Kumor, „Dzieje Diecezji Krakowskiej do roku 1795”, Kraków 2002.
[liv] Tamże.
[lv] Z informacji ks. Proboszcza Zbigniewa Gerle.
[lvi] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „ Kościół p.w. św. Klemensa w Wieliczce (Architektura i wyposażenie)” … dz. cyt. s. 56.
[lvii] Tamże, s.68.
[lviii] Tamże, s. 78 – 79
[lix] Tamże, s. 70.
[lx] Por. K. Niesiecki, „Herbarz Polski”, Lipsk 1841, s. 466; A. Przyboś, „Morsztyn (Morstin) Władysław” w: „Polski Słownik Biograficzny”, t. XXI, Wrocław 1976, s. 830 – 832.
[lxi] Por. „Historia Domu Zakonnego Towarzystwa Jezusowego w Krakowie. Rok 1690”. Wypis ze zbiorów Centralnego Archiwum Jezuitów w Rzymie. ARSI, Pol 56 f, 111v., uzyskany przez Andrzeja Gaczoła; A. Gaczoł, „Krypta pod kaplicą Morstinów w Wieliczce. Rekonstrukcja, konserwacja, adaptacja”, w: „Z wiadomości konserwatorskich” nr 26/2009, s.404.
[lxii] Tamże.
[lxiii] A. Gaczoł, „Krypta …” dz. cyt. s. 405.
[lxiv] L. Morstin, „Wspomnienia”, przygotował do druku K. Estreicher, w: „Rocznik Krakowski’, t. XLI, Kraków 1970, s. 74.
[lxv] A. Gaczoł, „Krypta …” dz. cyt. s. 407.
[lxvi] Tamże, s. 411.
[lxvii] Tamże, s. 411. Por. A. Gaczoł: „Zabytki sztuki w Wieliczce” , w: „Wieliczka. Dzieje miasta (do roku 1980)”, Kraków 1990.
[lxviii] A. Gaczoł, „Krypta …” dz. cyt. s. 413.
[lxix] http://www.wieliczkacity.pl/dzialy/wieliczka/znani-ludzie-zwiazani-z-wieliczka/
[lxx] Wszystkie informacje dotyczące rodziny Morsztynów pochodzą z płyty grobowej w krypcie pod Kaplicą Morsztynów
[lxxi] E. Kalwajtys, „Skarby św. Klemensa – wystawa złotnictwa w kaplicy Morsztynów” (Folder: Przewodnik. Kościół pod wezwaniem św. Klemensa w Wieliczce).
[lxxii] Tamże
[lxxiii] Tamże
[lxxiv] Tamże