Skip to content Skip to footer
klemens (13)
Historia parafii

Miejsce, gdzie Bogu mieszkać się spodobało...

W każdej miejscowości wokół kościoła skupia się duchowe życie wiernych, którzy tworzą tę „maleńką wspólnotę” zwaną parafią. Tutaj ogniskuje się życie religijne, stąd wypływa źródło łaski w postaci Sakramentów świętych.

Świątynia jest właściwie świadkiem całego ludzkiego życia, począwszy od radości narodzin, przez szczęście zaślubin aż po smutek rozstania – śmierci. W świątynnych murach, przed cichym majestatem Boga człowiek często podejmuje najważniejsze decyzje swojego życia.

Tutaj uczy się przebaczać, kochać, tutaj wreszcie postanawia zerwać z grzechem, który jest jego największym nieszczęściem. W murach świątyni nieustannie nawiązuje się ta nić porozumienia i dialogu dziecka z Ojcem, człowieka z Bogiem. Mury kościoła są niemym świadkiem największych tajemnic dokonujących się na ołtarzu i w ludzkim sercu…

Kościół św. Klemensa w Wieliczce już od wielu dziesiątków lat towarzyszy ludzkiej historii, ludzkiej wędrówce przez życie kolejnych pokoleń, które zamieszkują wielicką ziemię, pod którą leżą pokłady soli. Nic dziwnego zatem, że jest to miejsce wyjątkowe i bardzo bliskie sercu każdego, kto z tym miastem związał swoje życie. Kolejne pokolenia wieliczan troszczyły się, by wielicka fara swoim pięknem i mistycznym klimatem sprzyjała zbliżeniu się człowieka do Boga.

klemens (5)
Historia parafii

Dzieje kościoła św. Klemensa w Wieliczce

Zapraszamy do zapoznania się z materiałami pochodzącymi z książki Miejsce, gdzie Bogu mieszkać się spodobało autorstwa księży Tomasza Bajera, Dawida Leśniaka i Piotra Burtana.

Tam gdzie jest człowiek, tam podąża Kościół, bo – jak zauważył nasz wielki Rodak bł. Jan Paweł II – człowiek jest drogą Kościoła. Tak było w średniowieczu i tak jest dzisiaj. Opieka duszpasterska jest najważniejszym wymiarem działalności Kościoła, bo poprzez nią realizuje się misyjny nakaz Jezusa, Jego testament: Idźcie i nauczajcie wszystkie narody udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. (Mt 28, 19)

Głoszenie Dobrej Nowiny i sprawowanie sakramentów stanowi o sensie istnienia Wspólnoty Kościoła. To świadectwo życia ewangelicznego zawsze odnosi się do konkretnych ludzi, w realiach czasów, w których przypadło im żyć, aby poprzez to życie zmierzać na spotkanie ze Stwórcą.

POCZĄTKI

Nim postawiono pierwszy ołtarz chrześcijański w Wieliczce sprawowano kult pogański, jak podaje prof. Ludwik Młynek[i] – w miejscu, gdzie dzisiaj stoi wielki ołtarz z obrazem św. Klemensa… Z kultem tym związana koniecznie była postać kapłana pogańskiego, który wedle tegoż autora sprawował posługi religijne nie tylko wobec współmieszkańców ale i wobec książęcych mieszkańców Wawelu. Już w tych pradawnych czasach jego posługa związana była z czerpaniem korzyści z warzenia soli wypływającej ze słoną wodą. To jednak czasy nie dość udokumentowane i na tej wzmiance trzeba nam poprzestać.

Trudno wskazać na pierwsze sposoby duszpasterzowania w osadzie solnej. To, co odnajdujemy na kartach historycznych annałów świadczy o tym, że wszelkie najstarsze wzmianki o duszpasterstwie na terenie Wieliczki, są ściśle związane z istniejącym na tych terenach warzelnictwem. Przypuszczalnie w pierwszej połowie XI wieku[ii] na stałe osiedlili się w Wieliczce oo. Benedyktyni, którzy w górniczej osadzie propagowali dewizę swego zakonodawcy ora et labora – módl się i pracuj. Ta zasada życia chrześcijańskiego upowszechniana była przez mnichów z Tyńca w wielickiej parafii pośród mieszkających tu górników, pasterzy, rolników i rzemieślników z taką mocą, że doprowadziła do przeobrażenia osady w górnicze miasteczko. Najstarszym zachowanym dokumentem poświadczającym istnienie tutaj parafii  powierzonej duchowej trosce oo. Benedyktynów z Tyńca jest bulla papieża Grzegorza IX z 1229r.[iii]

Na wzmiankę zasługuje też patronalny tytuł kościoła wielickiego, który także jest związany z historią mnichów benedyktyńskich upowszechniających jego kult w Europie.[iv] Hagiografia św. Klemensa – trzeciego następcy św. Piotra apostoła na biskupim tronie Rzymu – wiąże go z patronatem nad górnikami z racji jego zesłania do kopalń Chersonezu Taurydzkiego (dzisiejszy Krym), gdzie wśród ok. 2000 chrześcijan-skazańców głosił naukę Chrystusową, za co został skazany przez cesarza na śmierć i wrzucony do Morza Czarnego z kotwicą u szyi. Stąd jego wczesne powiązanie z patronatem nad pracującymi w kopalniach górnikami. Jak widać duchowa troska o lud wielicki nie przypadkowo powierzona została temu patronowi.

Benedyktyni są pierwszymi zwiastunami Dobrej Nowiny, którzy zamieszkali poród wielickiego ludu podejmując się trudu opieki duszpasterskiej, ale jak łatwo się domyślić nie byli oni jedynymi duchownymi na tym terenie. Kolejnym więc wzmiankowanym w dokumentach historycznych zakonem mającym swą siedzibę w Wieliczce, a raczej na jej obrzeżach (trzeba przypomnieć, że miasto średniowieczne zamykało się w obrębie murów obronnych), był konwent szpitalny Kanoników Regularnych zwanych „duchakami”, który archeolodzy datują na wiek XIII. Z konwentem związany był kościół św. Krzyża w stylu romańskim.[v] Opieka szpitalna, jako jeden z wymiarów świadczenia chrześcijańskiego miłosierdzia, była szczególnym charyzmatem zakonu duchaków założonego w XII wieku przez eks-templariusza bł. Gwidona z Montpellier. W górniczym miasteczku niewątpliwie ten typ opieki był szczególnie potrzebny, biorąc pod uwagę średniowieczne metody prac wydobywczych. Duchacy wpisali się więc w głoszenie Dobrej Nowiny w sposób bardzo konkretny i trafnie wyrażający ideę miłosierdzia chrześcijańskiego. Troska nie tylko o ducha ale również o ciało człowieka…

Z biegiem lat pojawił się i drugi szpitalik Świętego Ducha z myślą o poszkodowanych górnikach i ubogiej warstwie mieszkańców Wieliczki. I tutaj, obok ukojenia cierpień ciała można było koić cierpienie ducha w kaplicy Świętego Ducha. Ów zespół szpitala i kaplicy zlokalizowany był w miejscu dzisiejszego magistratu.[vi]

ZMAGANIA

Na owocność życia parafialnego składają się trzy czynniki: łaska Boża, której nigdy nie brakuje, osoba pasterza dusz, który animuje działania religijne na rzecz zbawienia powierzonych sobie ludzi oraz sami ludzie, wierni, określani w Biblii obrazowo jako owczarnia… O ile pierwszy czynnik zawsze jest udany, a ostatni bywa zróżnicowany (bo w każdej parafii znajdą się ludzie zaangażowani w życie Kościoła, obojętni oraz walczący z religią) to ten środkowy jest najmniej pewny. Kapłan z ludzi brany dla ludzi jest ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga – podpowiada nam świadectwo Pisma Świętego (Hbr 5, 1). A, że ludzie są różni, to i kapłani różnie podchodzą do podejmowania opieki duszpasterskiej. Także i historia wielickiej parafii jest tego żywym świadectwem.

Na przestrzeni historii wpływ na obsadzanie stanowisk kościelnych wywierały względy polityczne, co można już zauważyć za rządów Kazimierza Wielkiego. Wówczas to proboszczami wielickimi nie są już tylko mnisi tynieccy, ale również: Jan, kanonik wrocławski, studiujący prawo kanoniczne; Piotr z Olesna, również w ziem wrocławskich – ten nie wypełniał swoich obowiązków kościelnych w Wieliczce przez ponad rok, co zaowocowało usunięciem go ze stanowiska przez samego papieża, a późniejsze wstawiennictwo króla Kazimierza przywróciło go na to stanowisko.[vii]

Jak łatwo się domyślić wielu chętnych zapatrywało się na wielickie probostwo z racji jego hojnego uposażenia związanego z przywilejami króla w postaci „białego złota” wydobywanego na coraz większą skalę.

Dla dopełnienia historycznej prawdy należy podać kilku przedstawicieli plebanów wielickich, którzy nie „minęli się” z powołaniem, ale gorliwie dopełniali dzieła duszpasterzowania. Wspomniany na dalszych stronicach ks. Mikołaj Rudnicki, który zjednoczył duchowieństwo wielickie w dziele posługi duchowej nadając rytm wspólnym przedsięwzięciom poszczególnych duszpasterstw związanych z trzema ówczesnymi kościołami. Dalej – ks. Maciej Blandowski, zasłużony zarówno na niwie krzewienia wiary, jak i wychowania poprzez edukację szkolną w duchu patriotycznym. Również ks. Zygmunt Golian, choć duszpasterzował jedynie 4 lata wiele Ducha Bożego tchnął w życie parafii, jako znakomity kaznodzieja, człowiek modlitwy i ascezy oraz pracowity włodarz świątyni.

OBOWIĄZKI

            Rozrastająca się społeczność parafii wielickiej poddawała się prawom rządzącym średniowieczną pobożnością poprzez podejmowanie fundacji i darowizn. Dość oczywistą była ta związana z codziennym sprawowaniem Mszy świętej o świcie dla robotników żupy.[viii] Z biegiem lat do posługi duchowej wśród górników żupy solnej oddelegowano osobnego kapelana, do którego obowiązków należało: odprawianie nabożeństw w kaplicy zamkowej oraz w kaplicy św. Antoniego urządzonej w jednej z podziemnych komór kopalni. Pierwszą taką Mszę odprawiono w 1698r. Od roku 1800 urząd kapelana górniczego przeszedł pod opiekę samych proboszczów wielickich.[ix]

Przy parafii działała, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, szkoła parafialna, jednak nie posiadała zbyt wielu uczniów. Ciekawostką, o której warto wspomnieć przy okazji obowiązków duszpasterskich jest swoisty podział obowiązków między duszpasterzami wielickimi. Zapoczątkował go ks. Mikołaj Rudnicki w XVI wieku tworząc Wspólnotę księży, obsługujących wielickie kościoły – chodzi o kościół św. Klemensa, św. Krzyża i św. Ducha. Dla łacińskiej nazwy – Communitatem sacerdotum mansionariorum Vielicensium – zwano w średniowieczu takie wspólnoty mansjonarzami. Otrzymali oni swój statut wedle którego podział obowiązków był następujący: proboszcz kościoła św. Klemensa nosił tytuł <prepozyta>[x] czyli przewodniczącego wspólnoty duszpasterskiej, zaś przełożeni pozostałych kościołów byli <ekspozytami> czyli przedstawicielami głównego plebana wielickiego. Do dzisiaj wielickim proboszczom przysługuje tytuł prepozytów, choć jest on w dobie podziału miasta na odrębne parafie, wyłącznie honorowy.

POWIEW REFORMY

Wiek szesnasty przyniósł ze sobą szeroki nurt reformatorski, którego główną postacią staje się na kartach historii Marcin Luter. I miasteczko górnicze znalazło się w nurcie prądów religijnych epoki, choćby dlatego, że ludność migrowała – wielu było pracowników kopalni z niemieckim pochodzeniem. Prawdą, którą koniecznie trzeba zauważyć, jest również fakt wspomniany już wyżej – nie trafności drugiego „czynnika” owocności życia parafialnego: otóż, duchowieństwo wielickie bardziej zwracało uwagę na profity wynikające z tego prestiżowego miejsca pracy aniżeli na obowiązki duszpasterskie, które poważnie zostały zaniedbane, co już też na jednym przykładzie wspomniałem.

Pierwszy był zbór kalwiński, który powstał po 1556r., a kolejnym prawdopodobnie – ariański, powstały w okresie lat osiemdziesiątych XVI wieku.[xi]  Zbory ariańskie niemalże kwitły po okolicy za sprawą bogatej rodziny żupników wielickich – Morsztynów z Raciborska. Dopiero rok  1785 położył kres ich wpływom, kiedy to znajdujący się podówczas w rękach arian kościół parafialny, popękał w wyniku trzęsienia ziemi.

Do działań wymierzonych w zahamowanie zjawisk reformacyjnych należy zaliczyć budowę kościoła św. Sebastiana i sprowadzenie do posługi w nim ojca z zakonu Bernardynów z pobliskiego  Krakowa. Stało się to dzięki osobistemu zaangażowaniu żupnika Sebastiana Lubomirskiego. Drugim ruchem obrony przed herezją odłączonych było podjęcie budowy klasztoru zreformowanych Franciszkanów, potocznie zwanych Reformatami, by krzewili pobożność katolicką poprzez gorliwe kazania i nabożeństwa. Kościół św. Franciszka stanął w Wieliczce w 1628r. zaś klasztor w 1655r. Pierwszy, drewniany, kościół klasztorny spłonął w roku 1718 dzieląc tym samym los wielu Wieliczan, którzy dotknięci zostali 4 wielkimi pożarami w okresie trzydziestolecia. Z pobieżnych informacji wynika, że była jeszcze kaplica, którą opiekowali się Księża Jezuici.[xii] Ich osiedlenie w Wieliczce związane było z uposażeniem salinarnym, jakie zyskali od króla Zygmunta III na czas budowy kościoła św. Piotra w Krakowie, dzisiaj przy ul. Grodzkiej.

POD RZĄDAMI AUSTRII

Wraz z pierwszym rozbiorem Polski Wieliczka znalazła się w zarządzie monarchii habsburskiej. Pociągnęło to za sobą ruch kolonizacji germańskiej – w dużej mierze wyznania ewangelickiego.[xiii] Wiadoma polityka zaborców zmierzała do wyrugowania życia zakonnego, jako zamkniętych enklaw strzegących ducha patriotycznego, toteż władze austriackie zlikwidowały kaplicę jezuitów oraz szpital Świętego Ducha prowadzony przez zakon duchaków.[xiv]

Nowe władze wprowadzały nowe porządki. Zakończono praktykę pochówków przykościelnych. Zaczęto więc starania o nowy cmentarz – ówczesny proboszcz ks. Andrzej Danek wraz z Julią Langerową, prezesową Towarzystwa dobroczynności, przy współudziale wielickich salin i Magistratu – na ziemiach będących beneficjami dawnego szpitala Świętego Ducha[xv], gdzie po dziś dzień wieliccy parafianie znajdują miejsce doczesnego spoczynku w oczekiwaniu na dzień zmartwychwstania.

Z biegiem lat zrodziła się potrzeba otoczenia opieką dzieci, co Rada Miejska uczyniła poprzez budowę ochronki i sprowadzenie do opieki nad nią Sióstr Felicjanek. Ta inicjatywa spotkała się ze społecznym uznaniem, czego wyrazem było zgromadzenie funduszy od mieszkańców na cel tej budowy. Pobożność chrześcijańska opiera się na Największym Przykazaniu – Przykazaniu Miłości – toteż i oo. Reformaci nie pozostali bez przykładu i ofiarowali na ten cel społeczny pieniądze pozyskane ze sprzedaży srebrnych naczyń liturgicznych z klasztoru. Z powodu zmieniającej się sytuacji społecznej, kiedy robotnicze obowiązki rodziców kolidowały z koniecznością opieki nad dziećmi powołano do istnienia i drugą ochronkę – salinarną, której prowadzenie również powierzono Siostrom Felicjankom.[xvi]

CZASY NOWE

Jak chodzi o bliższą nam rzeczywistość historyczną można w niej wiele dostrzec punktów zbieżnych z dzisiejszymi realiami. Otóż, kolejni proboszczowie wieliccy, po 1806 r. zajmowali się upiększaniem i utrzymaniem świątyni w stanie należytym do oddawania na tym miejscu czci Bogu. Tą gospodarczą stroną zajmowali się: ks. Stanisław Osuchowski, ks.  Zygmunt Golianks. Józef Śliwa, ks. Władysława Grohs, ks.  Kazimierz Gałoński, a w obecnym wieku ks. Zbigniew Gerle, ks. Andrzej Kamiński i obecny proboszcz – ks. Wojciech Olszowski.

Choć właśnie te materialne (budowlane) osiągnięcia są ściśle historycznie udokumentowane, to nie brakowało wysiłków podejmowanych i w dziedzinie duchowego budowania wspólnoty parafii. Ponieważ jest to zwyczajny rys posługi kapłańskiej to nie poświęca się mu specjalnych przyczynków naukowych. Jedynie wdzięczna pamięć wiernych, którzy szli za głosem pasterzy odkrywających piękno Bożego Słowa, którzy zanurzali się w świat Bożej łaski poprzez praktykowanie modlitwy na nabożeństwach i napełnianie się mocą Bożych sakramentów, staje się niezatartym śladem w duszpasterskiej działalności wielickich pasterzy. Ambona – katecheza – sakramenty i nabożeństwa pozostają żywym epitafium odciśniętym na duszach Wieliczan. Oni sami zaś wdzięczni za tę zwyczajną wierność kapłańskiej posłudze zaznaczają w pamięci potomnych zasługi duszpasterzy na polu krzewienia wiary poprzez fundowanie pośmiertnych epitafiów, które zdobią ściany parafialnego kościoła.

O pobożności wielickiej parafii niech świadczą bractwa, które otaczają swoją obecnością parafię – wśród nich najstarsze: Bractwo nieustającej czci Przenajświętszego Sakramentu, którego powstanie przypada na rok 1898. Zawieruchy wojenne przyćmiły to dzieło, które niedawno doczekało się odnowienia (1995 rok) w formie codziennej adoracji Najświętszego Sakramentu.


[i] Dzieje parafji wielickiej w zarysie, Ludwik Młynek, Kraków 1935r., s. 9 – 10.

[ii] Tamże, s. 11.

[iii] Początki osadnictwa na terenie Wieliczki, A. Jodłowski, w: Wieliczka. Dzieje miasta, Kraków 1990r., red. S. Gawęda, A. Jodłowski, J. Piotrowicz, s. 55.

[iv] Dzieje miasta Wieliczki w wiekach średnich., J. Piotrowicz, w: Wieliczka. Dzieje miasta…,s. 75.

[v] Tamże, s. 75.

[vi] Tamże, s. 86

[vii] Tamże, s. 85.

[viii] Tamże, s. 109-110.

[ix] Dzieje parafji wielickiej w zarysie…, s. 29-30.

[x] Tamże, s. 21-22.

[xi] Dole i niedole Wieliczki za panowania ostatnich Jagiellonów i królów elekcyjnych, J. Piotrowicz, w: Wieliczka. Dzieje miasta…, s. 163.

[xii] Tamże, s. 164.

[xiii] Wieliczka pod rządami austriackimi, S. Gawęda, w: Wieliczka. Dzieje miasta…, s. 203.

[xiv] Tamże, s. 204.

[xv] Dzieje parafji wielickiej w zarysie…, s. 39.

[xvi] Wieliczka pod rządami austriackimi, S. Gawęda, w: Wieliczka. Dzieje …, s. 212.

Wieliczka jest wielowiekowym miastem o swoistym charakterze kulturowym i zabytkowym tworzonym przez wiele pokoleń które  związane były ściśle z wydobywaniem soli tzw. białego złota na tych ziemiach. To właśnie dzięki wydobyciu soli wieliczanie podnosili swój statut materialny co miało bezpośredni wpływ na rozwój miasta i tworzącego się ośrodka kultury, który od wieków związany był również z działalnością kościoła.

Na przestrzeni dziejów, na wielickiej ziemi, pod którą leżą pokłady soli powstało kilka kościołów i kaplic. Mało tego, świątynie i kaplice powstawały nie tylko na powierzchni, ale również pod ziemią. Tam, gdzie od wieków wieliccy górnicy drążyli kolejne chodniki w bryle solnej. W ten sposób powstały liczne kaplice z tą najpiękniejszą, znaną na całym świecie, którą codziennie w niemym zachwycie zwiedzają rzesze turystów – Kaplicę poświęconą Księżnej Krakowskiej – św. Kindze.

Kościoły i kaplice: zarówno te podziemne jak i te, które powstały na powierzchni, następnie te, które istniały wieki temu a o których wiemy jedynie z zachowanych źródeł jak i te, które podziwiamy dzisiaj, są świadectwem głębokiej wiary pokoleń, które zamieszkiwały i zamieszkują „miasto na soli”. Wśród tych wszystkich świątyń szczególne miejsce zajmuje kościół parafialny ku czci św. Klemensa, zbudowany na fundamentach XIV – wiecznego kościoła, który tutaj kiedyś się znajdował.

PIERWSZE ŚWIĄTYNIE NA WIELICKIEJ ZIEMI.

Na samym początku trzeba w duchu przenieść się do pierwszej, jakże innej od dzisiejszej, świątyni wielickiej ziemi. Wszystko wskazuje na to, że najstarsze miejsce kultu religijnego znajdowało się w miejscu, w którym dzisiaj znajduje się prezbiterium kościoła św. Klemensa. Prawdopodobnie tutaj właśnie przed wiekami stanął pierwszy kościół. Jaki był? Trudno dzisiaj powiedzieć. Wiemy jednak, że przed lokacją miasta w 1290 roku, był tu już na pewno kościół murowany. O wyglądzie tamtego kościoła nie sposób wiele powiedzieć gdyż archeolodzy nie odnaleźli żadnych śladów tej budowli. Kościół zapewne stał dokładnie w tym samym miejscu co później wzniesiona świątynia gotycka z XIV w. na fundamentach której powstał obecny kościół. Z całą pewnością można stwierdzić że była to świątynia murowana[i].

Stając zatem dzisiaj w prezbiterium świątyni, stajemy w miejscu pewnej ciągłości kultu, który w tym mistycznym miejscu trwa od wieków, „dotykamy” miejsca, w którym przed wiekami „wszystko się zaczęło”.  Dla ludzi tej ziemi wiara i kult zaczęły się właśnie w tym miejscu, gdzie dzisiaj po tylu wiekach, Chrystus każdego dnia „staje się” na ołtarzu. Chociaż mury i otoczenie inne to jednak miejsce to samo. Od stuleci, nieprzerwanie, właśnie z tego miejsca wypływa potok „Bożej łaski”.

Chociaż tamten pierwszy kościół zasnuwa mgła minionych wieków i niestety niewiele możemy o nim powiedzieć, to już znacznie więcej możemy powiedzieć o innej świątyni, która wiele stuleci temu stanęła w naszym mieście. Chodzi o kościół szpitalny św. Krzyża. Kościół ten usytuowany był nad brzegiem Srawy po lewej jej stronie, obecnie park im. Adama Mickiewicza. Świątynia ta najprawdopodobniej łączyła w sobie dwa style budownictwa kamieniarskiego i ceglanego. Jest to dowód na to że w XI w na ziemiach wielickich przy osadnictwie rozwijał się już prężnie kult sakralny[ii].

Kolejny z wczesnośredniowiecznych kościołów to świątynia romańska, której powstanie archeolodzy datują na XIII wiek. Położony był w rejonie tzw. „Gorca” i pierwotnie obsługiwał tamtejszą osadę. Najprawdopodobniej wzniesiony został przez kanoników regularnych zwanych „duchakami”. Badania historyczne wskazują, że „duchacy” czyli kanonicy regularni, sprawowali w tamtym czasie stałą opiekę szpitalną i duszpasterską nad tutejszą ludnością. Tutaj istniał ich konwent szpitalny ufundowany przez biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża w 1223 roku. Dopiero w 1244 roku ich konwent przeniesiony został do Krakowa[iii]. Obecność „duchaków” na wielickiej ziemi i ich wkład w życie tutejszej średniowiecznej ludności, upamiętnione zostały nieistniejącą już niestety świątynią.

W drugiej połowie XIV wieku w miejscu obecnej siedziby magistratu wybudowano szpital miejski pod wezwaniem św. Ducha. Przeznaczony był w pierwszym rzędzie dla najuboższych mieszkańców Wieliczki. Należeli do nich w tamtym okresie czasu głównie górnicy, którzy pracując w średniowiecznej kopalni soli często tracili zdrowie i doznawali różnego rodzaju okaleczeń. Dzięki królowi Kazimierzowi Wielkiemu przy wraz ze szpitalem wzniesiona została również kaplica św. Ducha, dla której Papież w 1365 roku ustanowił specjalne dni świat i odpustów[iv]. Niestety, po zajęciu przez Austriaków Wieliczki, kościół św. Ducha przeznaczono na cele świeckie, najpierw na magazyn zbożowy a później na teatr[v].

KLEJNOT WIELICKIEJ ZIEMI – PODZIEMNA KAPLICA ŚW. KINGI

Od wielu dziesiątków lat nieprzerwanie przyciąga rzesze turystów z całego niemal świata. Jest główną atrakcją wielickiej kopalni. Mowa oczywiście o najgłębiej położonej podziemnej kaplicy jaką jest Kaplica św. Kingi znajdująca się w podziemiach wielickiej kopalni. To najbogatsza i najokazalsza podziemna świątynia.

Założono ją w 1896 roku, w wyrobisku powstałym po eksploatacji olbrzymiej bryły soli zielonej. Wystrój kaplicy tworzony był przez blisko 70 lat (do 1963 roku) przez wielu górników – rzeźbiarzy, z których najbardziej znani to: Józef i Tomasz Markowscy oraz Antoni Wyrodek. Kaplicę tworzyli nie dla zysku, ale z potrzeby serca. Dziełem Józefa Markowskiego jest ołtarz główny, składający się z trzech części. W środkowej części tegoż ołtarza, umieszczony był pierwotnie olejny obraz Ferdynanda Olesińskiego, ucznia Jana Matejki, przedstawiający św. Kingę oraz górnika, który wręcza jej pierścień wydobyty z bryły soli. Tak było do 1914 roku, wtedy to w miejsce obrazu wstawiono figurę św. Kingi, wykutą w soli przez Józefa Markowskiego, a ściany za nią udekorowano kryształami halitu. Kaplica św. Kingi jest nie tylko miejscem kultu, ale także swoistą galerią solnej sztuki i salą koncertową[vi].

Kaplica św. Kingi znajdująca się 101 metrów pod ziemią jest najpiękniejszą na świecie podziemną świątynią. W swoim wyjątkowym pięknie nie ma sobie równych. Turyści, którzy ją nawiedzają są dosłownie „oszołomieni” widokiem, który rozciąga się przed ich oczyma.

GOTYCKA ŚWIĄTYNIA ŚW. KLEMENSA

Budowa gotyckiej świątyni św. Klemensa, która była bezpośrednią poprzedniczką dzisiejszego kościoła, przypada na około 1350 r. Podstawowym materiałem budowlanym użytym do budowy gotyckiej światyni była cegła oraz kamień. Do wnętrza kościoła prowadziło czworo drzwi, główne wejście było od strony zachodniej jak obecnie, pozostałe po jednym od strony północnej i południowej oraz małe wejście pomiędzy głównym ołtarzem a kaplicą Morsztynów. Do kościoła przylegała kaplica bachmistrzowska pod wezwaniem śś. Piotra i Pawła, ufundowana przez Morsztynów jako wotum wdzięczności za nawrócenie. Kaplica ta istniejąca do dziś, jest częścią obecnego kościoła św. Klemensa i jedyną pozostałością tamtejszej, gotyckiej świątyni.

W kościele znajdowało się wiele ołtarzy. Wśród nich przepiękny ołtarz główny. Jego mensa wzniesiona była na trzech stopniach  marmurowych, trzeci stopień wyłożony był czarno – białą szachownicą z płyt marmurowych. Drewniana nastawa ołtarza była złocona oraz częściowo malowana w kolorze brązowym. Obraz w głównym ołtarzu przedstawiał scenę Ukrzyżowania, ze św. Maria Magdaleną obejmującą krzyż, Matką Bożą i Janem Ewangelistą. W zwieńczeniu ołtarza znajdowała się rzeźba Matki Bożej z Dzieciątkiem[vii].

Ponadto w kościele znajdowały się ołtarze: Trzech Króli, św. Andrzeja, św. Jana Kantego, ołtarz żupny czyli Najświętszej Mari Panny, św. Mikołaja, św. Kingi, Wszystkich Świętych, św. Józefa, św. Katarzyny, ołtarz Różańcowy, ołtarz Narodzenia Maryi, oraz Matki Bożej pocieszenia[viii].

Wśród „cudów” gotyckiej wielickiej świątyni na szczególną uwagę zasługują organy które posiadały 36 głosów a ich fundatorem był Wawrzyniec Wodzicki podczaszy warszawski administrator i dzierżawca żup krakowskich w latach 1674 -1697[ix].

Szczegółowy przewodnik po nieistniejącej już gotyckiej świątyni przygotował Pan Dominik Krysa. Dzięki uprzejmości Autora prezentujemy go Państwu tutaj.

PAMIĄTKA PO KRÓLU JANIE III SOBIESKIM – DZWONNICA

Historia przykościelnej dzwonnicy wielickiej fary jest poniekąd tragicznym odbiciem historii naszego narodu. Budząca podziw, wielokrotnie popadała w ruinę, by potem z trudem być odbudowaną.

Wzniesiona była już przed 1618 r. i znajdowała się w miejscu obecnej. W jej wnętrzu umieszczone były cztery dzwony. Prowadzone jednak w pobliżu świątyni i dzwonnicy prace górnicze spowodowały zrujnowanie budowli. Do zniszczenia z pewnością przyczynił się również pożar z 31 października 1682 r. na skutek którego ucierpiały dwa dzwony Klemens i Dominik. Odbudowę dzwonnicy zlecił król Jan III Sobieski i prace prowadzone były przed 1690r. Monarcha przeznaczył na ten cel 10 000 florenów. Niestety wielicka fara nie długo cieszyła się nową dzwonnicą ponieważ w 1698 r. kościół wielicki został zniszczony przez pożar na skutek czego ucierpiała również dzwonnica. Komisja królewska ponownie powołała nowego architekta Marcina Pellegriniego który wykonał kosztorys restauracji dzwonnicy. Po wielu latach przeciągających się prac, dopiero w 1754 r. dzwonnica została ukończona. Niestety kolejny pożar w 1877 r. zniszczył ją znowu. Odnowienie finansowane było z saliny. W czasach współczesnych obecny proboszcz Zbigniew Gerle dokonał odnowy dzwonnicy. Zostały  przywrócone zdemontowane stropy, zbudowano schody, oraz przeprowadzono gruntowny remont elewacji w latach 1999 -2000[x].

OTOCZENIE KOŚCIOŁA

Zgodnie z tradycją średniowieczną wokół gotyckiej świątyni św. Klemensa usytuowany był cmentarz który spełniał swoją rolę do lat trzydziestych XIX w. W tym to czasie założono nowy cmentarz poza miastem. Gotycki kościół wraz z cmentarzem otoczony był kamiennym murem już w pierwszej połowie XVII w. Na teren cmentarza i zarazem kościoła prowadziło kilka wejść, do muru okalającego plac świątyni z czasem dobudowano kaplice. Pod koniec XVII w. do północnej ściany prezbiterium przylegał Ogrojec, odgrodzony od cmentarza i zadaszony. w pobliżu świątyni istniała kapliczka z figurą św. Jana Nepomucena, ozdobiona była łacińskimi sentencjami. W 1834 r. do obecnej przykościelnej kapliczki przeniesiono figurę św. Jana Nepomucena z kapliczki mieszczącej się w Rynku Górnym. Współczesna rzeźba w kapliczce pochodzi z poprzedniego kościoła i w latach 1859 – 1881 zdobiła ona ołtarz główny.

W roku 1924 wielicka Ochotnicza straż Ogniowa ufundowała i wzniosła figurę św. Floriana na wysokim cokole kolumnowym przy północnej stronie muru kościelnego.

Z początkiem XX w. mieszkanie proboszcza przeniesiono do kamienicy przy ul. Zamkowej, budynek ten spełnia do dziś funkcję plebani, natomiast dawny budynek plebani zamieszkiwany był przez wikariuszy wielickich, obecnie w tym budynku parafialnym mieści się siedziba banku[xi].

OBECNY KOŚCIÓŁ ŚWIĘTEGO KLEMENSA – WCZORAJ I DZIŚ

Rozbiórka gotyckiej świątyni to kolejny etap historii wielickiej parafii. W 1786 r. dokonano wyburzenia gotyckiego kościoła. Przyczynami tego zdarzenia były znaczne uszkodzenia murów kościoła i dzwonnicy spowodowane przez silne podziemne trzęsienia ziemi w Karpatach. Opinię o rozbiórce kościoła wydał Nadworny Urząd Budowlany z Wiednia. Rozebrano najpierw korpus kościoła i cztery kaplice, z dawnej budowli pozostało częściowo prezbiterium i część zrujnowanej kaplicy Morsztynów.[xii]

Na początku 1800 r. cesarz Franciszek II zezwolił na nową świątynię. Z uwagi na koszty zdecydowano się wykorzystać fundamenty poprzedniego kościoła. Za tym żeby nowy kościół powstał w miejscu starego przemawiał również fakt bliskiej lokalizacji plebani oraz dzwonnicy. Do kierowania budową wyznaczono adiunkta zarządu górniczego Macieja Lebzelterna. Cesarz Franciszek zatwierdził projekt niewielkiej jednonawowej świątyni, władze miasta nalegały żeby wybudować równie obszerny jak dawny. Koszt wzniesienia większej świątyni niż zakładał projekt proponowano zrekompensować uboższymi wykończeniami kościoła. Budowlę kościoła rozpoczęto ostatecznie w 1804 r. i prowadzono do 1806 r. Budowla odbywała się na koszt saliny jako patrona miasta, i dwudziestu gmin należących do wielickiej fary. Gminy dostarczały potrzebnych zaprzęgów konnych i siły roboczej.

W stanie surowym świątynia była gotowa w 1806 r. brakowała tylko dachu i wieży. W kwietniu 1806 r. odprawiono pierwsze nabożeństwo. W tymże roku prace zostały przerwane z powodu wyczerpania środków finansowych na budowę, następnie dzięki dodatkowemu kredytowi z Wiednia prace ruszyły ponownie. Jednak w 1808 r. prace budowlane wstrzymały działania wojsk Napoleona. W roku 1813 prowadzono już prace wykończeniowe i urządzanie kościoła. W 1815 r. dostarczono zegar na wieżę. Kościół był w całości ukończony w 1816 r. Dnia 4 IV 1825 r biskup Grzegorz Tomasz Ziegler dokonał konsekracji kościoła.

W zasadzie kościół uposażano na miarę możliwości. Część uposażenia pochodziło z dawnej świątyni. Już w 1830 r. przeprowadzono pierwszy remont naprawiając gontowy dach. Ks. Proboszcz Andrzej Szontagh kazał kościół obielić. Kolejny proboszcz Andrzej Danek odnowił wieżę kościelną, plebanię, organy i skarbiec. Natomiast proboszcz Józef Mosler założył stacje Jerozolimskie oraz zainicjował budowę ołtarzy bocznych. Kolejny proboszcz Stanisław Osuchowski zainicjował budowę ośmiu nowych ołtarzy.

Ogrom pracy mającej na celu poprawę estetyki kościoła dokonał ks. Zygmunt Golian był wysoko wykształcony oraz znany w śród elit krakowskich. Podjął się on przebudowy dachu z czteropasmowego na dwupasmowy, podwyższenie wieży oraz budowa nowej kruchty. Przebudowano w tym czasie również prezbiterium położono biało – czarną posadzkę. Po przebudowie okien z kolistych na prostokątne zakończone łukiem wypełniono je witrażami. W 1883 r. ukończono malowidła na ścianach autorem ich był Józef Pochwalski. Kolejni proboszczowie również upiększali i odnawiali świątynię, proboszcz Stanisław Twardowski podwyższył wieżę i przykrył ją ozdobnym Chełmem. A za proboszcz Józefa Śliwy zostały odnowione ołtarze i rzeźby ołtarzowe oraz wzmocniono pokrycie dachowe kościoła.

W czasach nam współczesnych proboszcz Kazimierz Gałoński wyremontował zakrystię, bibliotekę, klatkę schodową na chór. Ponadto pokrył blachą miedziana kościół jak i wieżę oraz rozpoczął remont kaplicy Morsztynów. Ksiądz proboszcz Zbigniew Gerle rozpoczął kompleksowe prace remontowe zaczynając od remontu starej zrujnowanej wikarówki oraz dzwonnic. Wymienił posadzkę w kościele, założył ogrzewanie, odrestaurował poszczególne ołtarze i obrazy, przeprowadził gruntowny remont organów oraz doprowadził do remontu i uruchomienia dla turystów „Krypty pod Kaplicą Morsztynów”.

W roku 2012 roku po 45 latach, proboszcz wraz z parafianami zakończyli prace remontowe w kościele[xiii].

Wielickie świątynie i kaplice, zarówno te istniejące jak i te o których dowiadujemy się ze żmudnych studiów, były i są trwałym elementem panoramy miasta „zbudowanego na soli”. Powstawały jako świadectwo głębokiej wiary ludności Wieliczki.

Obecny odrestaurowany kościół św. Klemensa wpisuje się w tę panoramę. Swoim pięknem przyciąga coraz liczniejszych turystów. Budzi zachwyt, podziw i uznanie, ale przede wszystkim sprzyja modlitwie i zadumie. Ma w sobie to „coś”, co sprawia, że wchodzący tutaj czują Obecność wyjątkowego Gospodarza tego miejsca, który od lat przebywa tutaj pośród swojego ludu.


[i] Por. A Gaczoł, „Zabytki sztuki w Wieliczce”, w: „Wieliczka dzieje miasta” Oficyna Cracowia 1990 r. str. 334

[ii] Tamże

[iii] Por. J. Piotrowicz, „Dzieje miasta Wieliczki w wiekach średnich”, w.: „Wieliczka. Dzieje miasta”,  s. 75.

[iv] Tamże, s. 86.

[v] Tamże, s. 337.

[vi] http://dziedzictwo.ekai.pl/@@wieliczka_kaplica_sw_kingi

[vii] Tamże, str. 20.

[viii] Tamże, str. 20 – 23.

[ix] Tamże, str. 23.

[x] Tamże, str. 43 – 44.

[xi] Tamże, str. 44- 45.

[xii] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „ Kościół p.w. św. Klemensa w Wieliczce (Architektura i wyposażenie)” w: „Kościół św. Klemensa w Wieliczce”, Wieliczka 2001, s. 33 – 34.

[xiii] Tamże, s. 34 – 41.

Od zarania chrześcijaństwa wznoszono i upiększano świątynie, by wierzący mogli swoje myśli i serca podnosić ku Bogu. W przejmującej ciszy kościelnych murów człowiek doświadcza niezwykłej Obecności Kogoś kto tutaj mieszka, Kogoś kto nieustannie słucha i jest bliżej człowieka niż człowiek sam siebie. Kościoły zawsze kryły w sobie przedziwną tajemnicę, która każe zatrzymać się, uklęknąć i milczeć albo też szeptać modlitwę do Tego, który tutaj nieustannie jest.

Podczas drugiej pielgrzymki do Polski Jan Paweł II powiedział o tej najszczególniejszej z naszych polskich świątyń jaką jest sanktuarium jasnogórskie przepiękne słowa, które warto tutaj przytoczyć: „Iluż w ciągu tych (…) wieków przeszło przez jasnogórskie sanktuarium pielgrzymów? Iluż tutaj się nawróciło, przechodząc od złego do dobrego używania swojej wolności? Iluż odzyskało prawdziwa godność przybranych synów Bożych? Jak wiele o tym mogłaby powiedzieć kaplica jasnogórskiego Obrazu? Jak wiele mogłyby powiedzieć konfesjonały całej bazyliki? (…) Olbrzymi rozdział historii ludzkich dusz (…)”[i]

Wielicka fara od wielu dziesiątków lat jest niemym świadkiem przemian dokonujących się w sercach tych, którzy tutaj się modlą. Wiele pokoleń w murach kościoła świętego Klemensa rozpoczynało swoją drogę powrotu do Boga, tutaj każdego dnia przychodzą ludzie by dziękować, prosić, przepraszać i umacniać się siłą, która nie jest z tego świata.

Czasy i pokolenia, których przemijanie obserwował kościół świętego Klemensa, dokładały coraz to piękniejsze elementy wystroju a wiara ludzi umacniała znaczenie świątyni. Czas jednak jest nieubłagalny, odcisnął na zabytkach kościoła swój znak  w postaci uszkodzeń i zniszczeń. Wiele lat trwał gruntowny remont kościoła i jego pięknego wyposażenia. Wymagał modlitwy, ludzkiego trudu, wysiłku, cierpliwości, poświęcenia i ofiarności. Ale warto było. Dzisiaj, po wielu latach odnawiania, kościół budzi niemy zachwyt tych, którzy tutaj wchodzą na chwilę ciszy i modlitewnej zadumy.

SACRUM WIELICKIEJ ŚWIĄTYNI

Patronem świątyni jest święty Klemens i jemu poświęcony jest główny ołtarz. Historia mówi, że św. Klemens był trzecim następcą św. Piotra na stolicy rzymskiej. Jego pontyfikat przypadł na końcówkę I wieku. Tradycja podaje, że Klemens został wygnany z Rzymu do Chersonezu Taurydzkiego (dzisiejszy Krym), gdzie wśród skazańców głosił Ewangelię, za co został wrzucony do morza z kotwicą u szyi. Jego śmierć nastąpiła, jak się przyjmuje, około 102 roku[ii]. Do tych właśnie szczególnych rysów jego życiorysu nawiązuje obraz umieszczony w ołtarzu głównym. Potężne dzieło autorstwa Erazma Fabjańskiego, pochodzące z 1881 roku, przedstawia świętego patrona w uroczystym stroju papieskim, z kotwicą u stóp, stojącego na skalistym, morskim brzegu. Wysoko uniesioną prawą ręką błogosławi, w lewej natomiast trzyma krzyż papieski i palmę męczeństwa. Ubrany jest w biało – złotą sutannę, purpurową dalmatykę ze stułą, którą częściowo przykrywa purpurowo – złoty ornat i paliusz. Na głowie ma tiarę papieską z trzema koronami, a na rękach białe rękawiczki. U stóp świętego leży duża trójzębna kotwica, przy pomocy której miał zostać umęczony. W tle widoczne są skały wynurzające się z morza[iii].

Obraz umieszczony jest w ołtarzu głównym poświęconym patronowi kościoła. Ołtarz ten zbudowany był w latach 1855 – 1862, przebudowany natomiast w 1881 roku. Powstał ze składek parafian dzięki inicjatywie ówczesnego proboszcza ks. S. Osuchowskiego. Jest to ołtarz klasycystyczny, jednokondygnacyjny z kolumnami i dekoracją rzeźbiarską. W zwieńczeniu znajduje się płaskorzeźba Trójcy Przenajświętszej otoczonej obłokami. Po bokach ołtarza stoją pozłacane kolumny pomiędzy którymi ustawione są rzeźby dwóch męczennic wczesnochrześcijańskich: św. Katarzyny i św. Barbary[iv]. Według tradycji Katarzyna była bogatą i dobrze wykształconą chrześcijanką z Aleksandrii, która złożyła ślub czystości. Śmierć męczeńską poniosła w wieku 18 lat. Według legendy aby zmusić ja do wyparcia się wiary jej kości łamano kołem[v]. Św. Katarzyna ukazana jest w bogato fałdowanych szatach, z koroną na głowie i atrybutem męczeństwa – kołem u stóp.

Druga męczennica, św. Barbara, która jest patronką górników, według tradycji została uwieziona w wieży, gdzie miał się jej ukazać anioł z kielichem i hostią[vi]. W ołtarzu głównym wielickiej świątyni Barbara przedstawiona jest jako młoda kobieta ubrana w bogato fałdowane szaty z koroną na głowie i z kielichem w dłoni[vii].

Postacie świętych męczennic oddzielone są od siebie obrazem świętego Klemensa, który znajduje się w specjalnej wnęce. Wnęka ta sprawia, że może dochodzić do wymiany jej zawartości. Tak też dzieje się kilka razy w roku.

W maju i w październiku czyli miesiącach poświęconych Matce Bożej, miejsce świętego Klemensa zastępuje rzeźba Matki Bożej z Lourdes. Figura utrzymana jest w konwencji objawień maryjnych w Lourdes.  Maryja jest lekko pochylona do przodu z rękami łagodnie rozpostartymi na boki. Ubrana w długą białą suknię przewiązaną w pasie. Ramiona i plecy okrywa złocisto – granatowy płaszcz, spięty na piersi. Głowę Maryi zdobi bogato złocona, wysadzona sztucznymi kamieniami królewska korona. Z tyłu głowy Maryi znajduje się nimb z dwunastu metalowych gwiazd co jest nawiązaniem do apokaliptycznej wizji niewiasty w koronie z gwiazd dwunastu. Pod stopami Madonny znajduje się pagórek i leżąca na nim róża[viii]. „Róża przy stopach Marii nawiązuje do znanej ikonografii Niepokalanie Poczętej – różę bez kolców interpretowano jako symbol Marii wolnej od wszelkiego grzechu[ix]”. Pierwsza figura Matki Bożej wykonana została we Francji i sprowadzona z Paryża już w 1882 roku[x], a zatem niedługo po objawieniach w Lourdes, które miały miejsce w 1858 roku. Figura ta jednak uległa zniszczeniu i w 1939 roku staraniem proboszcza ks. Józefa Śliwy wymieniono ją na nową[xi].

W okresie Wielkiego Postu, kiedy pochylamy się nad tajemnicą męki i śmierci Jezusa Chrystusa, wnękę ołtarzową wypełnia obraz Jezusa Ukrzyżowanego. Dzieło, którego autorem jest prawdopodobnie Tadeusz Korpal pochodzi z lat 1939 – 1945. Przedstawia Chrystusa wiszącego na krzyżu na tle burzowego nieba i widoku Jerozolimy na niskim horyzoncie. Zbawiciel ukazany jest w ostatniej chwili życia z lekko uniesioną głową przechyloną w lewo. Chrystus wzrok ma skierowany w górę i lekko rozchylone usta. U dołu obrazu widoczne jest kamieniste wzniesienie, na którym osadzony został krzyż[xii].

W czerwcu, który jest miesiącem poświęconym najświętszemu Sercu Pana Jezusa we wnęce ołtarzowej umieszczany jest obraz Serca Jezusowego pochodzący z lat 60 – tych XX wieku. Jego autorem jest prawdopodobnie Stefan Chmiel. Dzieło przedstawia Chrystusa w białej szacie i purpurowym płaszczu z gorejącym sercem na piersi, stojącego na kuli ziemskiej, z rozłożonymi rękami na tle obłoków[xiii].

Ołtarz główny zajmuje centralną część prezbiterium. Nie jest jednak jedynym dziełem przykuwającym wzrok modlących się tutaj wiernych. Na bocznych ścianach znajdują się bowiem dwa potężne obrazy malowane na płótnie, o wymiarach 297 x 180 cm. Pierwszy z nich autorstwa T. Stachowicza, pochodzący z połowy XIX wieku ukazuje św. Mikołaja w stroju biskupim. Święty przedstawiony jest w momencie składania wizyty. W lewej ręce trzyma księgę z trzema kulami złota, prawą natomiast błogosławi klęczącą przed nim w modlitewnym zachwycie czteroosobowa rodzinę. Po prawej stronie za plecami świętego zauważyć można postać starca zaglądającego przez drzwi do wnętrza, w którym odbywa się spotkanie. Od góry poprzez obłoki wpadają cieple promienie oświetlające postać. Cały obraz utrzymany jest w cieplej, świetlistej kolorystyce[xiv].

Na przeciwległej ścianie prezbiterium znajduje się przepiękny obraz świętej Barbary z 1857 roku, autorstwa Teodora Baltazara Stachowicza. Święta Barbara ukazana została jako młoda, urodziwa królewna. Wsparta lewą ręką na mieczu, prawą wskazuje na kielich z hostią, zawieszony w przestrzeni. Ubrana w zieloną suknię z gorsetem i muślinową, białą tunikę oraz czerwony płaszcz spływający na plecy. Głowę młodziutkiej świętej zdobi mała korona. Unoszący się nad nią anioł trzyma w ręku palmę męczeństwa. W tle natomiast znajduje się wieża[xv], nawiązująca do legendy, według której Barbara miała być więziona w wieży. W ten sposób bezskutecznie próbowano nakłonić ją do wyparcia się wiary w Chrystusa.

Zarówno św. Barbara jak i św. Mikołaj od wielu stuleci patronują górnikom. Pracujący pod ziemią ludzie ciężkiej pracy wzywali ich wstawiennictwa i pomocy od zamierzchłych czasów. Uwięziona w ciemnej wieży Barbara jest bliska każdemu górnikowi, który jest niejako uwieziony w ciemnościach podziemnych tuneli. Z kolei św. Mikołaj od zawsze kojarzy się z tym, co najwartościowsze w człowieku, dobrocią, wrażliwością na potrzeby bliźniego i gotowością do służby. Łączy zatem te cechy, które są tak bliskie górnikom – ludziom, którzy schodząc pod ziemię za każdym razem narażają własne życie po to, by służyć innym. Nie mogło zatem zabraknąć wizerunków tych dwóch szczególnych dla górniczej braci świętych w prezbiterium kościoła, w którym od wielu pokoleń przed zejściem pod ziemię i po wyjściu na powierzchnię, modlili się i modlą górnicy oraz ich rodziny.                                                                                                                                          Prastary kościół św. Klemensa posiada, oprócz głównego, kilka mniejszych, ale przepięknych ołtarzy, które stanowią o wyjątkowości wielickiej świątyni. W samym prezbiterium, u jego zakończenia usytuowane zostały dwa ołtarze. Pierwszy z nich to ołtarz Matki Bożej Szkaplerznej. Powstał w 1859 roku jako fundacja cechu murarzy. W centralnym miejscu ołtarza umieszczony został obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem w typie ikony matki Boskiej Śnieżnej. Postacie zakryte są aksamitną sukienką, spod której widoczne są jedynie twarze i ręce. Przy dłoniach Maryi znajduje się szkaplerz z materiału przymocowany do sukienki. Sukienka jest bogato zdobiona motywami kwiatowymi oraz sztucznymi kamieniami i koralikami[xvi].

Dokładnie  naprzeciw znajduje się ołtarz Chrystusa Bolesnego. Wzniesiony został w roku 1859 z fundacji „niższych sług salinarnych”. W specjalnej wnęce ołtarzowej umieszczony jest obraz „Ecce Homo” z lat 80 – tych XIX w. Dzieło przedstawia Chrystusa ze skrępowanymi rękami w koronie cierniowej. Na twarzy Zbawiciela odmalowany został wyraz ogromnego cierpienia. Nagie ciało okrywa purpurowy płaszcz[xvii]. Cechą charakterystyczną ołtarza, która łączy się z miastem i pracą tutejszej ludności jest to, że pośrodku górnego belkowania znajduje się emblemat górniczy – dwóch skrzyżowanych młotków[xviii].

Szczególną postacią dla mieszkańców Wieliczki była i jest św. Kinga. Ta żyjąca w XIII wieku polska księżna niezwykle pięknie wpisała się w historię tej ziemi.  „Wy jesteście solą dla ziemi” (Mt 5,13). Tymi słowami Chrystus chciał dać odczuć swoim uczniom nie tylko to, że mają niejako nadawać światu smak czy chronić go przed zepsuciem, jak czyni to sól. Pan Jezus chciał przez to także powiedzieć, że chrześcijanie są niezwykle cenni w oczach Boga. Sól była bowiem bardzo droga, niekiedy nawet przekraczała wartość złota. I tak było przez wieki. Historia mówi, że kiedy więc polski książę krakowsko-sandomierski Bolesław poprosił o rękę węgierskiej królewny Kingi, ta zwróciła się do swego ojca, aby w wianie nie dawano jej złota i kosztowności, gdyż niosą za sobą pot i łzy ludzkie. Nie chciała też roju służby, bo ta jest znamieniem pychy. Życzyła sobie tylko jednego skarbu – soli, którą chciała dać swej przyszłej ojczyźnie. Król Węgier podarował jej więc najbogatszą kopalnię Siedmiogrodu w Marmarosz. Kinga biorąc ją w posiadanie, wrzuciła do szybu swój zaręczynowy pierścień, zaś w drodze do kraju swego męża zabrała ze sobą doświadczonych górników węgierskich. W Polsce kazała im szukać soli. Gdy ją wreszcie znaleźli, jak pisze Ksiądz Piotr Skarga, „w pierwszym bałwanie [czyli bryle soli], który wykopano, pierścień się on jej znalazł, który ujrzawszy Kunegunda i poznawszy, dziękowała Panu Bogu, który dziwy czyni tym, którzy Go miłują”. Tyle legenda, która znana jest na Węgrzech i w Polsce, którą też do dzisiaj powtarzają w Bochni i Wieliczce, gdzie znajduje się polska sól, bo święta Kinga jest patronką górnictwa soli. Dlatego pod koniec minionego stulecia w wielickiej kopalni na głębokości 101 metrów wykuto na jej cześć największą na świecie podziemną kaplicę, całą z soli, która może pomieścić aż 500 osób. Kinga jednak dała narodowi polskiemu dużo więcej niż sól. Ta najbardziej niezwykła niewiasta swej epoki dała swoje matczyne serce[xix].

Nie mogło zatem zabraknąć w wielickim kościele jakiegoś znaku, który wszystkim nawiedzającym to święte miejsce będzie zawsze przypominał, że dla tutejszych mieszkańców święta Kinga była i jest nie tylko księżną ale nade wszystko matką. W 1852 roku górnicy wieliccy ufundowali ołtarz nazywany ołtarzem „żeleźników”. Znajduje się on nad wejściem do zakrystii, w bocznej, lewej nawie kościoła. W centralnym miejscu umieszczony jest obraz świętej księżnej namalowany w 1884 roku przez Jana Gałuszkiewicza. Przedstawiona scena ilustruje tzw: „Wielką Legendę” czyli cudowne odkrycie soli przez św. Kingę. W centrum ukazana jest postać Kingi w książęcym stroju zwrócona ku grupie górników wychodzących z podziemi, z których jeden podaje jej bryłę soli z pierścieniem. Otaczające Kingę cztery postacie tworzą orszak, w którym wyróżnia się kobieta w białej chuście i czarnym płaszczu, jest to Grzymisława, a w głębi Bolesław Wstydliwy, w książęcej koronie, zbroi i czerwonym płaszczu. Scena rozgrywa się na tle pagórkowatego krajobrazu, a dopełniają ją unoszące się na tle obłoków aniołki z lilią – symbolem czystości. Poniżej obrazu na wstędze widnieje napis: „S. Kunegunda ora pro nobis[xx].” (Święta Kingo módl się za nami). To określenie Kingi mianem „świętej” na prawie 150 lat przed oficjalnym ogłoszeniem jej jako świętej przez Kościół, pokazuje jak wielką czcią i kultem otaczano w Wieliczce Kingę od zamierzchłych czasów. Dla mieszkańców tego miasta, położonego na soli, z którego historią tak mocno związały się losy Kingi, była ona od samego początku nie tylko księżną, ale również matką i świętą. Napis umieszczony na ołtarzu, który jej został poświęcony jest tego wyrazistym dowodem. Świętej księżnej w jej ołtarzu towarzyszą dwaj wielcy polscy święci: św. Wojciech i św. Stanisław.

Dokładnie po przeciwległej stronie kościoła, nad wejściem do Krypty Morsztynów usytuowany jest kolejny ołtarz tym razem pod wezwaniem Matki Bożej Pocieszenia. Ten późnobarokowy ołtarz powstał w 1853 roku. W polu głównym znajduje się obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem w srebrnych sukienkach. Obok kolumn ołtarzowych znajdują się  figury dwóch świętych dominikańskich, wielkich czcicieli Matki Bożej. Pierwszy z nich to św. Jacek[xxi]. Szczupłość danych z historii św. Jacka, jaką od dawna odczuwano, sprzyjała temu, iż postać jego została otoczona wieńcem pięknych legend. Warto w tym miejscu przytoczyć wzruszającą opowieść, którą przekazała nam tradycja: Pewnego dnia, podczas akcji misyjnej na Rusi, Jacek odprawiał Mszę św. w kościele w Kijowie. Gdy skończył, dano mu znać, że Tatarzy napadli na miasto, rabując i mordując mieszkańców. Nie namyślając się, wziął puszkę z Najświętszym Sakramentem z ołtarza i zamierzał z nią uciekać. Wtedy usłyszał głos: Jacku, Syna mego wziąłeś, a mnie to zostawisz? Wziął tedy marmurową figurę Najświętszej Panny Maryi w drugą rękę i nie czując jej ciężaru wyszedł szczęśliwie z miasta, przeprawił się suchą nogą przez Dniepr, dotarł do Halicza i następnie przez Lwów wrócił do Krakowa[xxii]. Tyle legenda, faktem jednak jest, że postać św. Jacka znajdująca się w wielickim kościele, ma swoje odniesienie do tej legendy. Otóż święty przedstawiony jest w stroju dominikańskim a w swoich rękach trzyma puszkę z Najświętszym Sakramentem i posążek Najświętszej Marii Panny. Drugim świętym dominikaninem obok Jacka jest znany w średniowieczu dominikański kaznodzieja a mianowicie św. Wincenty Ferreriusz. Historia tego świętego jest bardzo bogata. Przyszedł na świat w 1350 roku w Walencji, w Hiszpanii. Mając siedemnaście lat wstąpił do zakonu Dominikanów. Jako kapłan i zakonnik zasłynął przede wszystkim jako wybitny kaznodzieja. W 1399 roku rozpoczął wielka wędrówkę misyjną, która uczyniła z niego największego kaznodzieję pokutnego epoki średniowiecza. Zmarł w 1419 roku. W ołtarzu Matki Bożej Pocieszenia przedstawiony jest z otwartą księgą i trąbą[xxiii].

Szczególnym zabytkiem wielickiej świątyni jest wyjątkowo piękny ołtarz Jezusa Ukrzyżowanego. Ten neogotycki „cud” powstał w 1858 roku. W jego środkowej wnęce znajduje się duży krucyfiks na tle widoku Jerozolimy. Drewniana rzeźba Chrystusa ukrzyżowanego jest zabytkiem pochodzącym z wcześniejszego kościoła, gdyż w 1764 roku figura znajdowała się w jego ołtarzu głównym. Powstała w pierwszej połowie XVIII wieku i ukazuje Zbawiciela w koronie cierniowej, z ustami mocno rozchylonymi i zamkniętymi oczyma. Silnie wyprężone ciało pozwala dostrzec silnie podkreślone żebra[xxiv]. Pewne jest, że aż do połowy XIX wieku przy tym właśnie krzyżu koncentrował się kult w kościele[xxv].

Szczególne wrażenie robi przedstawienie Jerozolimy, która jest tłem krucyfiksu. Fantastyczna, stylizowana na wschodnią, wykonana jest snycersko, na drewnianym podkładzie złożonym z pionowych desek. Całość jest srebrzona, natomiast wypukłe elementy budowli oraz chmury, podkreślone są kolorystycznie w tonacji ciepłych ugrów. Na uwagę zasługuje fakt, że tło wzorowane jest na widoku Jerozolimy znajdującym się w ołtarzu Męki Pańskiej w kościele mariackim w Krakowie[xxvi].

Kościół św. Klemensa w Wieliczce kryje wiele fascynujących zabytków. Do najstarszych należą figury Matki Bożej i św. Jana Ewangelisty, znajdujące się w ołtarzu Jezusa Ukrzyżowanego. Obydwie rzeźby gotyckie pochodzą z pierwszej połowy XVI wieku, ze szkoły norymberskiej. Wnikliwe oko artysty może w nich dostrzec wpływy Wita Stwosza. Historia tychże figur jest starsza niż obecnej fary wielickiej. Pamiętają czasy poprzedniego gotyckiego kościoła św. Klemensa, gdzie najprawdopodobniej znajdowały się na belce tęczowej, lub w jednym z ołtarzów[xxvii].

W przepiękną barokowa mozaikę ołtarzy wielickiej świątyni wpisują się dwa ołtarze niebarokowe. Pierwszy z nich to ołtarz Matki Bożej Bolesnej, powstały w latach 1860- 1862. Pośrodku umieszczony został obraz cierpiącej Marii, w której piersiach tkwi mieczyk – symbol boleści, której doświadczyła jako Matka Zbawiciela. Na zwieńczeniu ołtarza znajduje się obraz św. Antoniego Padewskiego. Na szczycie natomiast zwraca uwagę złocona płaskorzeźba błogosławiącego Boga Ojca z Gołębicą Ducha Świętego wśród obłoków[xxviii].

Drugi z niebarokowych ołtarzy to ołtarz św. Józefa. Ufundowali go cieśle salinarni w 1849 roku. U szczytu ołtarza znajduje się stary XVIII – wieczny obraz Trójcy Świętej. Bóg Ojciec przedstawiony jest jako starzec trzymający w swej ręce berło. Chrystus trzyma w lewej ręce krzyż a prawa opuszcza w geście łaski. Ciało Jezusa z widocznymi śladami męki, częściowo okryte jest czerwonym płaszczem. Pośrodku Boga Ojca i Jezusa Chrystusa znajduje się Duch Święty w postaci gołębicy[xxix]. 1 maja 2011 roku miała miejsce beatyfikacja Papieża Polaka – Jana Pawła II. Wtedy to uroczyście został na mensie ołtarzowej umieszczony obraz błogosławionego Papieża autorstwa Elżbiety Kalwajtys. Od tamtej pory dla wielu wiernych jest to ołtarz błogosławionego Jana Pawła II.

Na tle dużych ołtarzy niezwykle uroczo wyglądają dwa małe ołtarzyki doskonale wpisujące się w „panoramę” wielickiej świątyni umieszczone na bocznych filarach. Pierwszy z nich poświęcony jest Matce Bożej Częstochowskiej. Składa się z prostego stołu ołtarzowego oraz nastawy z głównym obrazem Matki Bożej Częstochowskiej z widocznymi śladami cięć na twarzy. Wizerunek Marii w całości pokryty jest sukienką bogato zdobioną wyrobami jubilerskimi, sztucznymi kamieniami i koralikami, w które włączono wota w postaci łańcuszków, krzyżyków i brosz o różnych kształtach np. w postaci dwugłowego orła. Obraz pochodzi z 1916 roku, zamówiony został w Częstochowie w pracowni F. Jędrzejczyka. W zwieńczeniu ołtarza znajduje się natomiast obraz św. Rocha z XVIII wieku[xxx].

Całość ołtarzową wielickiej świątyni uzupełnia niewielki ołtarzyk św. Stanisława Szczepanowskiego z lat 70 – tych XIX wieku. W centrum znajduje się obramiona nisza, zamknięta półkoliście i wyłożona lusterkami z rzeźbą św. Stanisława i Piotrowinem, którego święty miał w cudowny sposób wskrzesić[xxxi]. Jest to swoistego rodzaju „perełka ołtarzowa”.

Kościół św. Klemensa obfituje w ołtarze, w sumie jest ich aż 12. Budowane były od lat pięćdziesiątych do połowy lat osiemdziesiątych XIX wieku najczęściej jako fundacje różnych grup zawodowych[xxxii]. „Ołtarze reprezentują niemal pełny wachlarz kostiumów stylowych, które były stosowane od XVIII w. – późnobarokowych, neogotyku, neorenesansu, neobaroku i neorokoka[xxxiii]”.  Do najcenniejszych natomiast rzeźb, znajdujących się w kościele należy Matka Boska z Dzieciątkiem. Jest to dzieło Teofila Lenartowicza wykonane we Florencji w 1876 roku. Znajduje się naprzeciw ambony, na pierwszym filarze. Dzieło przykuwa uwagę swym ciemnym kolorem. Jest to wynikiem tego, że odlew powleczono powłoką imitującą ciemniejszy materiał, a w tym przypadku brąz. W płytkiej niszy ukazana jest Maria stojąca na obłokach. Matka Boża przytula nagie Dzieciątko. Wśród wici roślinnych, zdobiących płaskorzeźbę,  ukazanych zostało pięć scen z udziałem Marii oraz aniołów. Sceny te ilustrują kolejne sekwencje modlitwy: „Zdrowaś Mario”. Sam artysta Tadeusz Lenartowicz miał ocenić swoje dzieło słowami: „ Madonna – rzecz najlepsza jaka mi się udała”. Z całą pewnością płaskorzeźba zdobiąca wielicką świątynię należy do największych osiągnięć artysty[xxxiv].    Nie sposób milczeniem pominąć licznych obrazów, które zdobią ściany wielickiej świątyni. Najcenniejszym spośród nich jest tryptyk ołtarzowy pochodzący z przełomu XVI/ XVII wieku, który na co dzień znajduje się w zakrystii. Centralnie przedstawione malowidła oraz te będące na skrzydłach tryptyku ukazują pięć scen z bolesnej części różańca świętego. W centrum znajduje się oczywiście scena ukrzyżowania Chrystusa. Natomiast rewersy skrzydeł przedstawiają sceny zwiastowania i nawiedzenia. Znawcy sztuki podkreślają, że autorem tryptyku musiał być wysokiej klasy malarz dobrze zaznajomiony z manierystyczną sztuką włoską. Najprawdopodobniej powstał na zamówienie wielickiego Bractwa Różańcowego. Bez wątpienia wśród wielu zabytków wielickiego kościoła tryptyk różańcowy zajmuje jedno z pierwszych miejsc[xxxv].

Na szczycie jednego z filarów nawy głównej znajduje się obraz Michała Archanioła przedstawiający jego walkę ze smokiem – Szatanem. Archanioł ukazany został w zbroi rzymskiego żołnierza: w sandałach, krótkiej spódniczce, stalowym pancerzu z naramiennikami i w czerwonym „rozwianym” płaszczu, ujęty w momencie ataku, sfruwający z góry na rozpostartych skrzydłach. Na innym z filarów nawy  głównej zobaczyć można obraz św. Franciszka, który otrzymuje regułę i błogosławieństwo dla Porcjunkuli od Pana Jezusa i Matki Bożej. Na kolejnym widzimy św. Rozalię, patronkę umierających na zarazę. Święta ukazana jest jako młoda dziewczyna a zarazem jako pokutująca pustelnica. Na głowie ma wieniec z róż i modli się przed krzyżem z trupią czaszką[xxxvi]. Kolejne obrazy znajdujące się na szczytach filarów nawy głównej przedstawiają: św. Wincentego Ferreriusza w dominikańskim białym habicie i czarnej pelerynie, następnie św. Izydora, patrona rolników oraz św. Zygmunta, patrona ks. Zygmunta Goliana.

Również na filarach nawy głównej, tyle, że znacznie niżej znajduja się obrazy świętych dziewic: Barbary i Katarzyny, autorstwa Eliasza. Obraz świętej Barbary ukazuje ją jako młodą dziewczynę trzymającą kielich z hostią i palmę męczeństwa[xxxvii]. Z kolei wizerunek św. Katarzyny ukazuje ją jako kobietę trzymającą w prawej ręce księgę, natomiast w lewej opuszczony w dół miecz. Okryta czerwonym płaszczem, na głowie ma koronę a jej oczy zwrócone są ku niebu[xxxviii].

Pośród bogactwa obrazów swoim pięknem i rozmiarami przyciąga obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem, ze św. Dominikiem i św. Katarzyną Sieneńską. Powstały w połowie XIX wieku, ukazuje królującą Maryję i klęczących przed Nią: św. Dominika i św. Katarzynę, dwie wybitne postacie średniowiecznego Kościoła. Madonna zwraca się ku Dominikowi podając mu różaniec, natomiast Dzieciątko podaje różaniec Katarzynie, nakładając jednocześnie na jej głowę wieniec cierniowy[xxxix]. Przy kolanach świętych leżą ich atrybuty – lilie – symbol dziewictwa i czystości. Nadto przy Dominiku leży otwarta księga znak mądrości czerpanej z Objawienia Bożego.

Szczególną czcią wiernych nawiedzających kościół św. Klemensa cieszy się kopia obrazu Matki Bożej Pocieszenia znajdująca się w małym przedsionku kościoła. Na przestrzeni dziesiątków lat wielu wieliczan doznało rozmaitych łask prosząc o nie przed tym właśnie wizerunkiem Najświętszej Matki. Stąd też wchodząc do kościoła o każdej właściwie porze dnia można tam spotkać ludzi zatopionych w modlitewnym trwaniu przed Matką, „która wszystko rozumie”.

Bogatą i zróżnicowana artystycznie kolekcję obrazów świątyni uzupełniają umieszczone na bocznych ścianach oraz filarach obrazy: Najświętszego Serca Pana Jezusa, autorstwa Eliasza, następnie „Złożenie do grobu”, dalej obraz św. Judy Tadeusza, będący wotum za ocalenie z więzienia komunistycznego. Dzieło autorstwa Romana Brotkowskiego, krakowskiego malarza[xl].

Na sklepieniu świątyni znajdują się malowidła przedstawiające: koronację Matki Bożej, św. Józefa, Anioła z Eucharystią, św. Szymona z Lipnicy, św. Ojca Pio, św. Jana Chrzciciela, św. Małgorzaty Marii Alacocge oraz Aniola Stróża[xli].

Bogactwo dzieł sztuki dopełniają wolno stojące figury. Wśród nich św. Klemens – patron kościoła, przedstawiony w stroju papieskim ze złocistą tiarą papieską i trzema koronami. Lewą ręką ukrytą pod ornatem przyciska do ciała zwój pergaminu. Prawa natomiast podtrzymuje na piersi biały paliusz, zawieszony na ramionach. Rzeźbę wykonano w latach 1855 – 1860[xlii]. Kolejna rzeźba to św. Jan Kanty. Przedstawia ona postać świętego z małym chłopcem przy boku[xliii].

Niezwykły klimat kościoła tworzą również witraże. W oknach prezbiterium i naw bocznych zaprojektowane zostały jako niefiguralne ornamenty. Ich autorem jest Jan Stańda i wykonane zostały przez pracownię witraży Anny i Ireneusza Zarzyckich z Krakowa w 2 połowie XX wieku. W oknach pod chórem umieszczono z kolei witraże zaprojektowane przez Macieja Kauczyńskiego. Przedstawiają Pana Jezusa Miłosiernego, św. siostrę Faustynę, bł. Jana Pawła II, św. Jadwigę oraz wielickiego sługę bożego – brata Alojzego Kosibę. Wreszcie w oknie na wieży witraże ukazują patronów parafii: św. Klemensa oraz św. Kingę. Tę z kolei grupę witraży wykonała firma K. Paczki i A. Ćwilewicza z Krakowa pod koniec XX wieku[xliv].

Ołtarze, rzeźby, obrazy, witraże (…) Spoglądają z nich ci, którzy dziś oglądają Boga twarzą w twarz, a kiedyś chodzili po tej samej ziemi co i wierni nawiedzający wielicką farę. Klimat ciszy, modlitwy i tajemnicy podnoszącej serce człowieka ku Bogu uderza od pierwszego momentu przekroczenia progu świątyni. Jakby zgiełkliwy, rozkrzyczany i rozpędzony świat pozostał na zewnątrz. Rzeczywiście wchodzący tutaj doświadcza, że wchodzi w inną rzeczywistość, rzeczywistość tak różną od tej, którą oddycha na co dzień. Wchodzi w tajemniczą rzeczywistość sacrum, gdzie ziemia podnosi się ku niebu, a niebo zniża się ku ziemi. Niezwykła cisza odmierzana rytmicznym „tykaniem” kościelnego zegara, spokojne i uważne spojrzenia świętych z ich licznych wizerunków, świadomość, że tutaj modliło się wiele pokoleń ludzi tej wielickiej solnej ziemi, sprawiają, że „rozpędzony” człowiek zatrzymuje się, by zanurzyć się w niezwykłej Obecności nie z tej ziemi i w pokorze wznieść serce ku Temu, który tutaj przebywa i któremu spodobało się to miejsce obrać na swoje mieszkanie …

HISTORIA LUDZKA WYRYTA W KAMIENIU

Rokrocznie 2 listopada, w dzień wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych, w kościele św. Klemensa odbywa się procesja, która zatrzymuje się w wybranych miejscach świątyni, by modlić się za tych, którzy mimo, że odeszli to jednak duchem pozostali w tym świętym miejscu. Można odwołać się w tym miejscu do wymownego napisu nad wejściem do grobów królewskich w Katedrze Wawelskiej, gdzie czytamy: „Ciała spoczywają, duchy czuwają.” Wielicka świątynia nie jest co prawda Królewską Katedrą, ale również w jej murach pozostała pamięć o tych, którzy z miastem na soli i z tym kościołem związali swoje życie podnosząc ich znaczenie i zapisując się złotymi zgłoskami w historii wielickiej społeczności a dziś w inny – metafizyczny sposób czuwają nad swoim miastem i swoją świątynią. Im właśnie potomni ufundowali pamiątkowe tablice które mimo upływu dziesiątków lat przypominają, że oni tutaj kiedyś byli a dziś są choć w inny sposób. Kim zatem byli ci ludzie, którym potomni wykuli tajemne tablice umieszczając ich nazwiska w kamiennych murach?

Wchodząc do prezbiterium bardzo blisko ołtarza św. Klemensa natrafiamy na tablicę wykonaną w czarnym marmurze, z płaskorzeźbionym portretem, poświęconą ks. Zygmuntowi Golianowi, gdzie czytamy: „Pamięci ks. Zygmunta Goliana, niezrównanych cnót męża stanu, kapłana, obywatela. 1824 – 1885. Ojcu parafii – odnowicielowi Kościoła, ozdobie kazalnicy, opiekunowi biednych – w dowód najgłębszej czci i żalu. Parafianie”. Kim był ten kapłan i nie tylko, tak zasłużony dla miasta i kościoła, skoro jego imieniem i nazwiskiem nazwano nawet jedną z ulic Wieliczki?                        Urodził się 10 lipca 1824 roku w Krakowie w lekarskiej rodzinie o wielkich tradycjach patriotycznych. Jego ojciec – Paweł Golian był uczestnikiem powstania listopadowego. W 1849 roku przyjął w Krakowie święcenia kapłańskie, by wkrótce wyjechać na dalsze studia do Louvain i Rzymu, gdzie wkrótce uzyskał doktorat z prawa. Po powrocie do kraju był wikariuszem w parafii św. Floriana w Krakowie oraz kaznodzieją katedralnym. Od 1862 roku na zaproszenie arcybiskupa Warszawy – Zygmunta Szczęsnego – Felińskiego przybył do Warszawy, gdzie wykładał dogmatykę w tamtejszej Akademii Duchownej. Po powrocie do Krakowa wykładał filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz w Seminarium Duchownym. Cieszył się opinią znakomitego kaznodziei, zwalczał przejawy liberalizmu. Pisał poezję, tłumaczył fragmenty Dantego. W 1881 roku objął parafię św. Klemensa w Wieliczce. Kościół zastał w bardzo złym stanie. Podczas jego czteroletniego probostwa wykonano bardzo wiele prac, między innymi podniesiono wieżę, dobudowano nową kruchtę od strony południowej. Wewnątrz świątyni przerobiono okna na znacznie większe, ułożono biało – czarną posadzkę z francuskiego i włoskiego marmuru, wykonano nowa polichromię. W ołtarzu głównym natomiast umieszczono obraz św. Klemensa i sprowadzoną z Paryża figurę Matki Bożej z Lourdes. Jego działalność w Wieliczce spotkała się z ogromnym poparciem zarówno władz kościelnych jak i społeczności miasta. W 1882 roku władze Wieliczki nadały mu tytuł Honorowego obywatela Miasta. Jednogłośnie wybrany na radnego z wielkim zaangażowaniem uczestniczył w życiu kulturalnym miasta oraz w działalności charytatywnej na rzecz jego mieszkańców. Zmarł w Wieliczce 21 lutego 1885 roku i spoczął na miejscowym cmentarzu w grobowcu wielickich proboszczów[xlv].

Również w prezbiterium kościoła od strony południowej, nad wejściem do bocznej kruchty znajdujemy popiersie oraz okazałe epitafium poświęcone doktorowi Feliksowi Boczkowskiemu. Przyszedł na świat w Mikluszowicach 29 maja 1804 roku. Studiował filozofię a potem medycynę na Uniwersytecie Wileńskim, gdzie w skrajnie trudnych warunkach mieszkał i zdobywał wiedzę. Po ukończeniu studiów, z dyplomem doktora medycyny przybył do Wieliczki, gdzie otrzymał posadę fizyka salinarnego. Znane mu były austriackie uzdrowiska, gdzie dzięki zastosowaniu leczniczych właściwości soli z powodzeniem rozwijała się nowa dziedzina medycyny – balneologia. W tym właśnie czasie w Wieliczce starano się wykorzystać solankę do kąpieli leczniczych. Głównym celem doktora Boczkowskiego stało się utworzenie nowoczesnego domu zdrojowego. W 1838 roku dzięki jego ogromnemu zaangażowaniu oddano do użytku wybudowane w stylu włoskim nowoczesne łazienki. Leczenie polegało na kąpielach solankowych, inhalacji i piciu wody mineralnej. Do 1846 roku trzy tysiące osób z różnych europejskich krajów skorzystało z wielickiego sanatorium. Niestety rewolucja krakowska w 1846 roku zakończyła prężną działalność uzdrowiska. Doktor Boczkowski z powodzeniem przyczynił się do leczenia górników cierpiących na astmę. Wydał również książkę pt; „O Wieliczce pod względem historyi naturalnej, dziejów i kąpieli”. Jest to pierwsza polska naukowa publikacja z zakresu lecznictwa solankowego. Znany jest w literaturze medycznej i uznawany za autorytet gdy chodzi o wykorzystanie złóż solnych w lecznictwie. Znacząco przyczynił się do rozwoju miasta. Zmarł w Wieliczce 23 lipca 1855 roku w czasie epidemii cholery niosąc pomoc chorym[xlvi].

Dokładnie naprzeciwko (nad wejściem do zakrystii) znajduje się z kolei tablica z wizerunkiem Nikodema Bętkowskiego – doktora medycyny i polityka. Urodził się 27 września 1810 roku w Lisiej Górze koło Tarnowa. Studiował filozofię i medycynę we Lwowie, a w 1841 roku uzyskał doktorat na Uniwersytecie Wiedeńskim. W 1846 roku został lekarzem sądowym w Wieliczce. Był autorem podręczników i prac medycznych, członkiem towarzystw lekarskich w Wilnie, Warszawie i Krakowie. Poza tym aktywnie uczestniczył w życiu politycznym jako poseł do Sejmu Ustawodawczego (1848) i Rady Państwa (1861 – 64) w Wiedniu. Zmarł w Wieliczce 19 października 1864 roku i spoczął na miejscowym cmentarzu[xlvii].

W nawie północnej kościoła przykuwa wzrok i uwagę pomnik klasycystyczny ufundowany przez Annę Niesiołowską zmarłemu w 1824 roku mężowi – Józefowi Gawinowi Niesiołowskiemu, który był posiadaczem dóbr Sierczy i Klasnej. Pomnik pomyślany został jako antyczna stela grobowa[xlviii]. Nawiązuje do greckiej steli nagrobnej i zawiera w sobie wiele odniesień antycznych. „Na jego ścianie czołowej wyobrażona jest biała postać płaczącej kobiety w stylizowanym stroju antycznym, klęcząca i wsparta na urnie. Głównemu przedstawieniu towarzyszą po bokach dwie skierowane w dół, zgaszone pochodnie oraz klepsydra ze skrzydłami (…) postać płaczki wspartej na urnie z prochami ukazuje pogrążoną w żalu żonę po stracie męża (…); zgaszone pochodnie, symbolizują kres życia, śmierć. Motyw zgaszonych pochodni wywodzi się z antyku, ponieważ pochodnie wyobrażano w rękach Thanatosa, greckiego boga śmierci. Znakiem śmierci, upływu czasu, ale tez wieczności jest uskrzydlona klepsydra”[xlix].

Pozostałe liczne tablice wmurowane są w filary oraz ściany kościoła. Poświęcone są różnym grupom ludzi; Kunegundzie Mękolskiej – właścicielce dóbr Pawlikowic, Wincentemu Dembickiemu – zasłużonemu chirurgowi wielickiemu, Józefowi Drda, który w XIX wieku pełnił funkcję Burmistrza Wieliczki, Julii Langerowej, która była fundatorką części wystroju odbudowanego kościoła parafialnego jak również kaplicy bł. Kingi na cmentarzu w Wieliczce[l]. Wreszcie  innym osobom związanym z miastem.

W bocznej kruchcie, gdzie znajduje się obraz Matki Bożej Pocieszenia, wieliccy parafianie umieścili tablicę poświęconą pamięci ks. Władysława Grohsa. Ks. Władysław Grohs de Rosenburg, bo tak brzmiało jego pełne nazwisko, urodził się w Krakowie 18 lipca 1910 roku. W 1933 roku przyjął święcenia kapłańskie. Wojna zastała go w Oświęcimiu. W latach okupacji z narażeniem życia zaangażował się w działalność konspiracyjną. Niósł pomoc dla więźniów obozu troszcząc się o dostarczanie im żywności, odzieży i lekarstw. Kilkakrotnie był aresztowany przez gestapo i w końcu osadzono go w bloku śmierci KL Auschwitz a następnie przewieziono go do obozu w Mauthausen. Do Wieliczki przybył w 1964 roku, by tutaj być proboszczem i dziekanem dekanatu wielickiego. To on rozpoczął remont parafialnego kościoła. Dzięki jego staraniom odnowiono polichromię wewnątrz kościoła, poprawiono tynki, położono i podjęto remont plebani. Ksiądz Grohs uporządkował również skarbiec kościelny i bibliotekę. Zmarł 20 grudnia 1977 roku i pochowany został na cmentarzu w Osieku koło Oświęcimia[li].

Jak się okazało, remont wielickiej fary rozpoczęty przez ks. Grohsa, trwał kilkadziesiąt lat. Z wielkim zaangażowaniem podjęli go kolejni wieliccy proboszczowie: ks. Kazimierz Gałoński i ks. Zbigniew Gerle. Zakończył się dopiero w 2012 roku, gdy proboszczem i dziekanem wielickim jest ks. Zbigniew Gerle.

Płaskorzeźby, popiersia, epitafia i marmurowe tablice (…) ludzka historia wykuta w kamieniu, by potomni nie zapomnieli o ludziach, którzy kiedyś żyli i „spalali się” dla tego miasta, któremu na imię Wieliczka. Trudno dzisiaj odnaleźć potomków i krewnych ludzi, których imiona i nazwiska wyryte są na kościelnych tablicach. Być może, że po tylu latach ich potomkowie, rozproszeni po rożnych zakątkach świata, sami nie wiedzą, że kiedyś ich przodkowie tak wyraźnie zapisali się w historii tego miasta, które o nich nie zapomniało, ale wciąż pamięta. Bo dokąd jest pamięć dotąd jest życie, gdy pamięć umiera wtedy naprawdę odchodzi człowiek…

BY WYŚPIEWAĆ CHWAŁĘ BOGA – ORGANY KOŚCIOŁA ŚW. KLEMENSA

„Królewski instrument” – tym właśnie mianem zwykło się często określać, ten niezwykły instrument jakim są organy. Do tych niezwykłych względów zaliczyć trzeba najpierw rozmiar, który w głównej mierze jest sprawcą owej „królewskości”. Organy to właściwie nie jeden a wiele instrumentów (głosów), sprzęgniętych ze sobą w tak fantastyczny sposób, by mógł na nich grać jeden człowiek. Samo granie to popis niezwykłych ludzkich umiejętności, gdyż grający używa nie tylko palców (naciskając klawisze), ale również dłoni (uruchamiając rejestry) oraz stóp, przez co angażuje w grę niemal całe ciało. Sobór Watykański w Konstytucji o liturgii mówi: „W Kościele łacińskim, organy piszczałkowe należy mieć w wielkim poszanowaniu jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie potęguje wzniosłość kościelnych obrzędów, a umysły wiernych porywa ku Bogu i rzeczywistości nadziemskiej”[lii].

W gotyckim kościele w Wieliczce organy pojawiły się w XV wieku. W „Księdze kontrybucji” z 1527 roku pojawia się zapis o organiście w Wieliczce, co wskazuje na to, że w tym czasie w wielickim kościele były już używane organy. Protokół wizytacyjny z 1596 roku potwierdza z całą pewnością, że kościół w Wieliczce posiada organy[liii].

W tym czasie parafia św. Klemensa w Wieliczce była największym okręgiem parafialnym, obejmowała swoim zasięgiem miasto oraz 41 wsi. Posiadała też największe w tym czasie organy w diecezji. W latach 1748 – 1787 wielickie organy liczyły aż 36 głosów[liv].

Budowę obecnych organów, które od wielu dziesiątków lat uświetniają liturgię w kościele św. Klemensa rozpoczęto prawdopodobnie w 1813 roku. W ciągu prawie dwustu lat swojej historii wielickie organy kilkakrotnie poddawane były poważnym remontom. Pierwszy miał miejsce w 1832 roku. W 1862 roku organy zostały przebudowane przez firmę Ignacego Wojciechowskiego z Krakowa. Z kolei w 1900 roku następnego remontu tego „królewskiego instrumentu” podjął się Tomasz Fall. W latach 1981 – 1984 miała miejsce przebudowa organów. Pracami kierował wówczas Henryk Siedlar z Krakowa. Jedenaście lat później wielickie organy przeżywały kolejny poważny remont (1995 – 1999). Tym razem pracami kierował Lech Skoczylas. Wreszcie w 2010 roku, rozbudowy i konserwacji zabytkowego instrumentu podjął się parafianin – organmistrz Łukasz Kmiecik. W wyniku rozbudowy organy wzbogaciły się o nowe głosy. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują tzw. głosy językowe: fagot, trąbka i obój, które swymi charakterystycznymi barwami zdecydowanie poszerzają możliwości brzmieniowe instrumentu[lv].

„Królewski instrument” jakim są organy wygrywają swoją melodię podczas wszystkich uroczystości jakie mają miejsce w wielickiej świątyni. Podczas uroczystości rodzinnych jak chrzciny czy śluby. Ale i podczas uroczystości parafialnych jak odpusty czy wizyty biskupów. Oddają chwałę Bogu całą gamą swoich głosów podczas szczególnych wydarzeń istotnych dla naszego narodu jak Msza święta za ofiary katastrofy smoleńskiej czy dziękczynienie za beatyfikacje Jana Pawła II. Towarzyszą swoim brzmieniem kolejnym pokoleniom, które tutaj stają, by zwracać się do Stwórcy. Swoim brzmieniem od prawie dwustu lat „porywają” umysły i serca wiernych ku Bogu i rzeczywistości nadziemskiej…

KAPLICA MORSZTYNÓW

Pamięta dawny, nieistniejący już od wieków, gotycki kościół gdyż była jedną z jego kaplic. Ocalała z rozbiórki, na którą austriacki zaborca skazał piękny i stary kościół. Od kilkunastu lat, każdego dnia wystawiany jest w niej Najświętszy Sakrament przed który na cichą, milczącą adorację wstępują młodzi i starsi. W pięknej Kaplicy Morsztynów Eucharystyczny Chrystus każdego dnia słucha, pociesza i leczy tych, którzy do Niego znajdą drogę i przed Nim otworzą swoje serce. A niezwykła kaplica będąca jedyną pozostałością nieistniejącej już świątyni jest cichym, milczącym świadkiem tych cichych szeptów i rozmów Boga z człowiekiem, który tutaj otwiera przed Nim najskrytsze tajemnice swojego serca (…)

W centrum kaplicy znajduje się późnobarokowy ołtarz św. Ducha. Jest to zarazem najstarszy z ołtarzy kościoła św. Klemensa. Przyjmuje się, że mógł powstać około 1750 roku. Najprawdopodobniej początkowo był to ołtarz szpitalnego kościoła Św. Ducha, który Austriacy zaadoptowali na cele świeckie. To wtedy został przeniesiony z pobliskiego kościoła do kaplicy Morsztynów. Miało to miejsce w latach 30 – tych XIX wieku[lvi].

W antependium ołtarza umieszczona jest scena zesłania Ducha Świętego. W zwieńczeniu natomiast widoczna jest gloria promienista z Gołębicą (symbolem Ducha Świętego), otoczona przez uskrzydlone główki aniołków wśród obłoków. Postacie są ożywione, sprawiając wrażenie jakby były w ruchu. W ołtarzu znajdują się ponadto XVIII wieczne figury świętej Barbary i św. Heleny. W przeciwieństwie do pozostałych figur znajdujących się w kościele, te dwie wyróżniają się ożywieniem, elegancja i lekkością[lvii]. W centrum ołtarza umieszczony obraz Veraikon, czyli twarz Chrystusa ukazana jako odbicie na chuście św. Weroniki. Należy on do najcenniejszych zabytków wielickiej fary. Powstał prawdopodobnie już w XVI wieku. Namalowany na desce ukazuje surową i dostojną twarz Pana Jezusa, co jeszcze bardziej podkreślają półprzymknięte oczy[lviii]. Wreszcie w narożnych niszach kaplicy znajdują się naturalnej wielkości figury czterech ewangelistów, które powstały w połowie XIX wieku[lix].

Kaplica Morsztynów przyciąga swoim pięknem, spokojem i cichą Obecnością Chrystusa. Nie sposób przejść obok niej obojętnie. O każdej porze dnia ktoś tutaj klęczy, czyjeś usta szeptają modlitwę, jakieś palce przesuwają paciorki różańca, bo w tej kaplicy bije Serce Boga.

NIEZWYKŁE MIEJSCE – KRYPTA POD KAPLICĄ MORSZTYNÓW

Wieliczka posiada wiele niezwykłych, tajemniczych i fascynujących miejsc, które warto zobaczyć. Dla każdego kto tutaj przybywa takim miejscem jest słynna na całym świecie kopalnia soli. Ze swoimi komorami i niezwykłymi historiami budzi zachwyt milionów turystów. Sprawia, że kto raz wszedł do tych wyjątkowych podziemi wychodzi z nich z głębokim pragnieniem, by kiedyś jeszcze tutaj powrócić. Kopalnia fascynowała, fascynuje i fascynować będzie. Ale nie jest jedynym miejscem do którego warto zejść … Kościół świętego Klemensa kryje w swoich podziemiach małą, ale zachwycającą perłę jaką jest „Krypta pod Kaplicą Morsztynów”.

Historia tego miejsca związana jest z Władysławem Morsztynem, starostą kowalskim i bachmistrzem wielickim. Tenże człowiek, arianin i działacz sejmikowy przeszedł na wiarę katolicką. W 1660 roku został bachmistrzem wielickim co wiązało się z technicznym nadzorem prac w kopalni soli[lx]. Władysław zmarł w 1689 roku. Rok później jego owdowiała małżonka poleciła wznieść nad grobem męża kaplicę. Swój cel zrealizowała dzięki pomocy Ojców Jezuitów[lxi]. To jezuici byli projektantami nekropolii oraz kierowali jej budową[lxii]. Kaplica i znajdująca się pod nią krypta uległy w ciągu setek lat ogromnemu zniszczeniu. Ludwik Morstin, jeden z potomków Władysława, w swoich „Wspomnieniach” w 1851 roku zanotował, że Austriacy po pierwszym rozbiorze Polski rozbierając wielicką, gotycką świątynię parafialną[lxiii] „ (…) kaplicę familijną z miedzi obdarli i gontem przykryli, grób Morstinowski zasypali. Austriakom spodobało się wyrzucić ciała Morstinów z trumien i marmurowych i te trumny przez licytację sprzedać. (…) Kilku Morstinów poległo na wojnach, tu tylko wspomnę Michała (syna Władysława – przyp. Andrzej Gaczoł) pod Parkanami poległego (1683), którego zwłoki do grobu familijnego sprowadzone spoczęły w Wieliczce. W kilkadziesiąt lat później widział Michał Wojciecha Morstin jeszcze dobrze zachowanego, od szabli miał czaszkę od tułowia odciętą[lxiv]. Piękny mężczyzna leżał w szacie pąsowej aksamitnej”. Przytoczony fragment wspomnień świadczy o tym jak mocnej dewastacji i ruinie poddana została krypta sławnego rodu Morsztynów.

Dopiero na przełomie lat 80 – tych i 90 – tych  XX wieku podjęto kroki, których celem była odnowa kaplicy Morsztynów. W trakcie badań rozpoczętych w kaplicy w 1989 roku odkryto fragmenty zniszczonego sklepienia krypty grobowej pod kaplicą. Wśród gruzu zalegającego w krypcie, znaleziono porozrzucane czaszki i szczątki szkieletów jak należy sądzić pochowanych tutaj przedstawicieli rodu Morsztynów. Sukcesem było natomiast odnalezienie murowanych elementów dawnego sklepienia krypty, dobrze zachowanych schodów prowadzących do grobu, jak również barokowego portalu kamiennego dekorującego zejście do podziemi[lxv]. W 1991 roku zapadła decyzja o odtworzeniu ceglanego sklepienia krypty według siedemnastowiecznych metod. Proboszcz wielicki – ks. Zbigniew Gerle, który z wielkim zaangażowaniem podjął prace konserwatorskie i remontowe w kościele, zaproponował by kryptę gruntownie wyremontować w celu wyeksponowania w niej najcenniejszych zabytków skarbca parafialnego[lxvi]. „A zasób ich jest wspaniały. Wystarczy tylko wymienić: późnogotycką monstrancję z 1490 roku, jedną z najstarszych i najpiękniejszych w Polsce, ufundowaną przez księdza Jana Borzykowskiego – żupnika krakowskiego, kielich z końca XV wieku przypisywany słynnemu złotnikowi krakowskiemu Marcinowi Marcińcowi oraz interesujące wyroby gdańskiej proweniencji, jak tacę i dzbanek wykonane ok. 1690 roku przez Krystiana Paulsena, znakomitego złotnika gdańskiego[lxvii]”.

W związku z tym w 2009 roku przystąpiono do gruntownych prac adaptacyjnych krypty uwieńczonych sukcesem w 2010 roku. Podczas prac odnaleziono m.in. XVII – wieczny, niski kanał biegnący łukiem pod prezbiterium kościoła. „Kanał ten od strony kaplicy rozpoczyna się poza zachowanymi szczątkowo gotyckimi fundamentami murów prezbiterium XIV – wiecznego kościoła, nie dochodzi jednakże do ścian barokowej krypty. Cel wykonania tegoż kanału pozostanie zagadką do rozwiązania podczas następnych prac w podziemiach kościoła[lxviii]”.

W krypcie spoczywają szczątki zmarłych ze znanego w I Rzeczypospolitej rodu Morsztynów. Kim zatem byli Morsztynowie? Była to początkowo rodzina mieszczan krakowskich, a następnie ród magnacki aktywny w życiu politycznym i kulturalnym w XVI-XVIII wieku. Morsztynowie przez pewien czas byli arianami. Potem jednak przeszli na katolicyzm. Mieszkali w Raciborsku, (na przykład czołowy poeta barokowy, marinizmu Jan Andrzej Morsztyn) i w Pawlikowicach[lxix]. Jak było wcześniej powiedziane, Władysław Morsztyn został bachmistrzem wielickim, dzięki czemu jego rodzina mocno związana była z Wieliczką. W krypcie spoczywa Władysław z żoną Barbarą oraz czterech ich synów. Warto pokrótce przedstawić ich sylwetki ponieważ był to ród zasłużony dla naszej ojczyzny.

Władysław Morstin (ok. 1629 – 1689), był bachmistrzem wielickim, wielokrotnym posłem na sejmy. Brał również udział w bitwie pod Wiedniem w 1683 roku, gdzie był dowódcą własnej chorągwi pancernej[lxx]. Barbara z Moskorzewskich Morstinowa (ok. 1637 – 1697), wdowa po Władysławie. Michał Morstin (ok.1660 – 1683). Był synem Władysława i Barbary. W 1683 roku poległ w bitwie pod Parkanami broniąc chrześcijańskiej Europy. Jakub Władysław Morstin (ok. 1660 – 1729), młodszy brat Michała. Był dworzaninem królewskim, starostą kowalskim i gniewkowskim, wojewodą sandomierskim i bachmistrzem wielickim. Stefan Morstin (ok. 1674 – 1740), brat Michała i Jakuba. Pełnił funkcję starosty duninowskiego. Był również posłem króla polskiego, komisarzem królewskim do sprawy granicy śląskiej w 1703 roku i wielokrotnym posłem na sejmy Rzeczypospolitej. Andrzej Michał Morstin (ok. 1672 – 1752), najmłodszy syn Władysława i Barbary. Był starostą sieradzkim, kasztelanem biedzkim i sądeckim.

Krypta rzeczywiście została zrekonstruowana w ten sposób, że została zaadaptowana na cele ekspozycji muzealnej. Centralne miejsce ekspozycji zajmuje monstrancja gotycka z 1490 roku. Nic w tym dziwnego, bowiem „ (…) współcześni badacze i znawcy sztuki złotniczej zgodnie stwierdzają, że monstrancja wielicka należy do najcenniejszych dzieł złotnictwa gotyckiego w Polsce[lxxi]”. Monstrancja stoi na sześciolistnej stopie, na której widzimy: matkę Boską, św. Jana Ewangelistę, św. Jana Chrzciciela, św. Wojciecha, św. Klemensa oraz klęczącego fundatora ks. Jana Borzykowskiego. Nodus monstrancji zawiera figurki aniołów trzymających narzędzia Męki Pańskiej. Na szczycie dzieła umieszczono scenę Pasji – ukrzyżowanego Chrystusa oraz stojących obok krzyża: Maryję i św. Jana[lxxii].

Niezwykle interesującym zabytkiem związanym z patronem kościoła jest relikwiarz św. Klemensa z 1 poł. XVIII wieku. Znajduje się w nim fragment kości udowej męczennika. Zwieńczenie relikwiarza stanowią atrybuty św. Papieża: kotwica, krzyż, klucze Piotrowe i tiara papieska, którą przytrzymuje klęczący aniołek[lxxiii]. Nie mogło zabraknąć relikwii księżnej tak bliskiej sercu każdego wielickiego górnika. „Najważniejszą patronkę górników wielickich reprezentuje Relikwiarz św. Kingi z XVII wieku. Relikwiarz w kształcie sarkofagu, wsparty na wolutowych nóżkach, złożony z dwóch przeszklonych skrzynek nasadzonych piętrowo, posiada drewnianą konstrukcję, pokrytą srebrnymi ornamentowanymi listwami. Na skrzynce górnej nałożona jest plakietka imitująca tkaninę spływającą z czterech stron z położoną nań poduszką, na której spoczywa korona książęca. Wnętrza skrzynek wyłożone są czerwonym suknem z atłasowymi białymi poduszeczkami przyszytymi złotym szychem, sznurami perełek i koralików. Do poduszek przytwierdzone są szczątki kostne[lxxiv]”.

Na wystawie zobaczyć można niezwykłe zabytki skarbca kościelnego: relikwiarze, kielichy, monstrancje, pateny, i inne naczynia liturgiczne, „wielowiekowe cuda”, których ze względu na ich wartość nie używa się już w liturgii. Po setkach lat wciąż zachwycają swoim kunsztem, pięknem, i misternym wykonaniem przez artystów i twórców, którzy swoje dzieła tworzyli „ad maiorem Dei gloriam”.

Krypta pod Kaplicą Morsztynów to wciąż nie odkryta jeszcze „perła” wielickiej ziemi. Warto do niej zejść, gdyż tam jakby zatrzymał się czas. W przejmującej ciszy stając nad przeszklonym fragmentem posadzki pod którą spoczywają szczątki wielkiego kiedyś rodu magnackiego, można w duchu wyobraźni przenieść się w odległe czasy, można usłyszeć szczęk oręża i gwar bitewny spod Wiednia, gdzie swoją chorągwią dowodził spoczywający tutaj Władysław Morsztyn. Patrząc natomiast na okazałe zabytki sztuki złotniczej, można w duchu przenieść się setki lat wstecz do nieistniejącego już gotyckiego kościoła św. Klemensa w Wieliczce, w murach którego te wiekowe naczynia liturgiczne były świadkami obecności Boga pośród swego ludu.


[i] „Liturgia Godzin. Codzienna modlitwa Ludu Bożego” t. IV, Poznań 1988, 110 – 113.

[ii] Por. Erhard Gorys, „Leksykon świętych”, Warszawa 207, s. 222 – 223.

[iii] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów wyposażenia koscioła p.w. św. Klemensa w Wieliczce”, Wieliczka 2001, s. 2.

[iv] Tamże, s. 1.

[v] Por. Erhard Gorys, „Leksykon świętych” … dzy cyt. s. 216 – 217.

[vi] Tamże, s. 59 – 60.

[vii] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów …” dz.cyt. s. 2.

[viii] Tamże, s. 2.

[ix] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „ Kościół p.w. św. Klemensa w Wieliczce (Architektura i wyposażenie)” w: „Studia i materiały do dziejów żup solnych w Polsce, , t. XXI,  Wieliczka 2001, s. 70.

[x] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów …” dz. cyt. s. 2.

[xi] Por. Kronika Parafii św. Klemensa w Wieliczce

[xii] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów …” dz. cyt.s. 4.

[xiii] Tamże, s. 4.

[xiv] Tamże, s. 3.

[xv] Tamże, s. 3.

[xvi] Tamże, s. 4 – 6.

[xvii] Tamże, s. 7.

[xviii] Tamże, s. 5 – 6.

[xix] http://www.parafia.kowale.pl/sw_kinga.php

[xx] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów …” dz. cyt. s. 8 – 9.

[xxi] Tamże, s. 10 – 11.

[xxii] http://www.krakow2004.dominikanie.pl/pljacekmain.php

[xxiii] Por.E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów … „ dz. cyt. s. 11.

[xxiv] Tamże, s. 12 – 14

[xxv] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „ Kościół p.w. św. Klemensa w Wieliczce (Architektura i wyposażenie)” … dz. cyt. s. 62.

[xxvi] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów wyposażenia koscioła p.w. św. Klemensa w Wieliczce”, Wieliczka 2001,, s. 12 – 14.

[xxvii] Tamże, s. 14.

[xxviii] Tamże, s. 19.

[xxix] Tamże, s. 17.

[xxx] Tamże, s. 21 – 22.

[xxxi] Tamże, s. 22 – 23.

[xxxii] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „ Kościół p.w. św. Klemensa w Wieliczce (Architektura i wyposażenie)…” dz. cyt. s. 62.

[xxxiii] Tamże, s. 62

[xxxiv] Tamże, s. 71 – 74.

[xxxv] Tamże, s. 75 – 76.

[xxxvi] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „ Kościół p.w. św. Klemensa w Wieliczce…” dz. cyt. s. 79.

[xxxvii] Tamże 28.

[xxxviii] Tamże s. 28.

[xxxix] Tamże, s. 11 – 12.

[xl] Według informacji ks. Proboszcza Zbigniewa Gerle.

[xli] Według informacji ks. Proboszcza Zbigniewa Gerle.

[xlii] Tamże s. 33 – 34.

[xliii] Tamże s. 38.

[xliv] Według informacji ks. Proboszcza Zbigniewa Gerle.

[xlv] Por. W. Gawroński, „Słownik biograficzny Wieliczan”, Wieliczka 2008, s. 55 – 57.

[xlvi] Tamże, s. 22 – 24

[xlvii] Tamże , s. 19 – 20.

[xlviii] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „Zestawienie obiektów…” dz. cyt.s. 47.

[xlix] Tamże, s. 94 – 95. Por. T. Dobrowolski, „Rzeźba neoklasycystyczna i romantyczna w Polsce. Ze studiów nad importem włoskim i swiadomością estetyczną”, 1974, s. 189. W. Kopaliński, „Słownik symboli”, warszawa 1991, s. 284, 330, 383, 384.

[l] Por. W. Gawroński, „Słownik biograficzny Wieliczan” … dz. cyt. s. 105.

[li] Tamże, s. 57 – 59.

[lii] Por. Sobór Watykański II. Konstytucje, dekrety, Deklaracje. Poznań 2002, s. 74.

[liii] Por. B. Kumor, „Dzieje Diecezji Krakowskiej do roku 1795”, Kraków 2002.

[liv] Tamże.

[lv] Z informacji ks. Proboszcza Zbigniewa Gerle.

[lvi] Por. E. Kalwajtys, K. Ochniak, „ Kościół p.w. św. Klemensa w Wieliczce (Architektura i wyposażenie)” … dz. cyt. s. 56.

[lvii] Tamże, s.68.

[lviii] Tamże, s. 78 – 79

[lix] Tamże, s. 70.

[lx] Por. K. Niesiecki, „Herbarz Polski”, Lipsk 1841, s. 466; A. Przyboś, „Morsztyn (Morstin) Władysław” w: „Polski Słownik Biograficzny”, t. XXI, Wrocław 1976, s. 830 – 832.

[lxi] Por. „Historia Domu Zakonnego Towarzystwa Jezusowego w Krakowie. Rok 1690”. Wypis ze zbiorów Centralnego Archiwum Jezuitów w Rzymie. ARSI, Pol 56 f, 111v., uzyskany przez Andrzeja Gaczoła; A. Gaczoł, „Krypta pod kaplicą Morstinów w Wieliczce. Rekonstrukcja, konserwacja, adaptacja”, w: „Z wiadomości konserwatorskich” nr 26/2009, s.404.

[lxii] Tamże.

[lxiii] A. Gaczoł, „Krypta …” dz. cyt. s. 405.

[lxiv] L. Morstin, „Wspomnienia”, przygotował do druku K. Estreicher, w: „Rocznik Krakowski’, t. XLI, Kraków 1970, s. 74.

[lxv] A. Gaczoł, „Krypta …” dz. cyt. s. 407.

[lxvi] Tamże, s. 411.

[lxvii]  Tamże, s. 411. Por. A. Gaczoł: „Zabytki sztuki w Wieliczce” , w: „Wieliczka. Dzieje miasta (do roku 1980)”, Kraków 1990.

[lxviii] A. Gaczoł, „Krypta …” dz. cyt. s. 413.

[lxix] http://www.wieliczkacity.pl/dzialy/wieliczka/znani-ludzie-zwiazani-z-wieliczka/

[lxx] Wszystkie informacje dotyczące rodziny Morsztynów pochodzą z płyty grobowej w krypcie pod Kaplicą Morsztynów

[lxxi] E. Kalwajtys, „Skarby św. Klemensa – wystawa złotnictwa w kaplicy Morsztynów” (Folder: Przewodnik. Kościół pod wezwaniem św. Klemensa w Wieliczce).

[lxxii] Tamże

[lxxiii] Tamże

[lxxiv] Tamże